Jak poinformował serwis Daily Beast, dyrektor CIA John Brennan podczas niedawnej wizyty w Kijowie obiecał podzielić się wiedzą agencji na temat ruchów oddziałów separatystycznych. Wojsko Ukrainy ma otrzymać także wsparcie techniczne.

Chodzi m.in. o zakodowanie rozmów ukraińskich sił rządowych tak, by rosyjski wywiad elektroniczny nie mógł przejrzeć planów Kijowa. Zdaniem CIA obecnie Rosjanie wiedzą o każdym ruchu Ukraińców.

Sytuacja na wschodzie kraju jest wciąż bardzo niepewna. Rząd z Kijowa prowadzi akcję antyterrorystyczną bez większego udziału armii. Byłoby to bowiem nielegalne bez wprowadzenia stanu wyjątkowego. To z kolei uniemożliwiłoby przeprowadzenie planowych na 25 maja wyborów. Jest dokładnie to, czego chce Moskwa. Dzięki temu może bowiem podważać legalność nowych władz Ukrainy.

Wczoraj prorosyjscy separatyści przejęli sześć transporterów opancerzonych, które przewieźli do Słowiańska, de facto centrum donieckiego separatyzmu.

Ostatecznie interwencja wojskowa rządu nie jest wykluczona. Póki co władze starają się uformować ochotnicze bataliony patrolowe milicji. Ma dojść do tego np. w Doniecku. Według ministra Arsena Awakowa w południowo-wschodniej częśći Ukrainy do podobnych struktur może przystąpić nawet 12 tysięcy mężczyzn.

Kijów stara się też zablokować dopływ rosyjskich pieniędzy do separatystów. Jednemu z banków została nawet wytoczona sprawa sądowa. Jednak cały czas na Ukrainie znajduje się wielu rosyjskich szpiegów. Zatrzymano już 23 oficerów wywiadu GRU. Jeden z nich, Igor Biezler, działał od kilku lat, ukrywając się pod tożsamością kierownika zakładu pogrzebowego. Kijów chce teraz skrupulatnie sprawdzać wszystkich obywateli Rosji, by wyłapać szpiegów.

pac/forsal.pl