Życzenia z pokładu Ju-88

Mieszkańców miasta Iwantiejewka pod Moskwą miał patriotycznie natchnąć wielki baner z napisem „Oni walczyli o Ojczyznę!” I w zasadzie jego treść była prawdziwa, bo przecież lotnicy Luftwaffe też walczyli o swoją ojczyznę... A właśnie archiwalną fotografią załogi bombowca Junkers-88 podczas wykonywania zadania bojowego przyozdobiono billboard.

„Baner wisiał nie dłużej niż 12 godzin – zaklinają się pracownicy agencji reklamowej, która zaprojektowała to „arcydzieło”. - Przygotowaliśmy kilka dużych projektów, różne banery i plakat, żeby złożyć życzenia weteranom i oświecić młodzież.”

Chociaż z tym drugim trochę nie wyszło, to o swojej wpadce designerzy mówią jako o przysłowiowej łyżce dziegciu w wykonanej przez nich pracy. Zawiniła ponoć młoda współpracowniczka, słabo zorientowana w tematyce wojskowej.

Bardzo bolesne i krzywdzące jest, kiedy takie rzeczy dzieją w sercu naszej Ojczyzny, w obwodzie moskiewskim. Przez takie epizody przekreśla się wszelkie wysiłki narodu przed 70 rocznicą Zwycięstwa w Wielkiej Ojczyźnianej” – żalił się jednak bohater Federacji Rosyjskiej Andriej Krasow.

Czołg bystry jak myśl artysty

Podobnych epizodów jest znacznie więcej. I to nie tylko w obwodzie moskiewskim, ale jak cała Rosja długa i szeroka.

„Pancerz jest mocny, a czołgi nasze szybkie” - głoszą słowa radzieckiej pieśni wojskowej. Ale czy na pewno nasze? Mieszkańcy Jekaterinburga oburzyli się z kolei, że na plakatach wywieszonych w ich mieście, widnieją niemieckie czołgi Pantera zamiast radzieckich maszyn. Dla mieszkańców Uralu jest to tym większa obraza, że przecież niedaleko, w mieście Niżni Tagił produkuje się rodzime czołgi – donosi strona internetowa kp.ru.

„Szukałem obrazu triumfującego żołnierza, a ta fotografia jest dość znana. Żołnierze z kompanii pancernej starszego lejtnanta Sotnikowa stoją na zdobycznych czołgach. Na korpusach też są gwiazdy, dlatego popełniłem ten przykry błąd” - kaja się autor.

To prawda. Kompania Sotnikowa rzeczywiście ok. miesiąca walczyła na zdobycznym niemieckim sprzęcie w okolicach Warszawy, zanim przesadzono ją na radzieckie czołgi. Na grafika posypały się jednak gromy.

„Już nie ma takiego święta Zwycięstwa, żeby stołeczni lub regionalni artyści nie zbezcześcili go podobnymi plakatami, pocztówkami i zastawkami w telewizji” – oburza się wojskowy komentator „Komsomolskiej Prawdy”, która opisuje incydent.

Rzeczywiście, kreatywności twórcom propagandowych dzieł trudno odmówić. To już Czeboksary, gdzie żołnierz Wehrmachtu z granatem w dłoni bohatersko broni grupy radzieckich weteranów. W oryginale był bohaterem plakatu propagandowego III Rzeszy: „Niemcy zwyciężają na wszystkich frontach”. Tłem jest flaga... Serbii. jako dowód uznania dla jugosłowiańskiej partyzantki?

Dzielny Niemiec spodobał się też w Uchcie. Tam też, ale już z doklejonymi trzema kolegami w tle, trafił na plakat, podpisany tym razem: „Dzień Wielkiego Zwycięstwa”. W zwycięstwie miał też zapewne pomóc amerykański czołg Shermann, który nieoczekiwanie pojawił się w rogu...

kad/belsat.eu