Ubiegły piątek był symbolicznym dniem: w Warszawie kolejnych czterech Polaków (a właściwie: cztery Polki!) otrzymało od Izraela medal „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata”, a w Niemczech Niemiecki Federalny Trybunał Sprawiedliwości – odpowiednik Sądu Najwyższego – uznał, że można dokonywać „kłamstwa oświęcimskiego”, pisząc o „polskich” (sic!) obozach śmierci. Po tej uroczystości w Warszawie liczba Polaków odznaczonych medalem za ratowanie Żydów zbliża się do 7 tysięcy, co stanowi ponad 25% procent ( w sumie przyznano ich prawie 27 tysięcy).

To „tylko” 7 tysięcy, bo przecież w pomoc Żydom podczas okupacji niemieckiej angażowało się kilkaset tysięcy naszych rodaków, którzy uratowali kilkadziesiąt tysięcy osób narodowości żydowskiej ‒ obywateli RP. W tym samym czasie, gdy kolejnych Polaków honorowano za ratowanie Żydów media na świecie uparcie rozpowszechniały obrzydliwe kłamstwo o „polskich obozach śmierci” ‒ ponad 900 razy w ostatnich latach. Najwięcej ‒ 105 ‒ w Wielkiej Brytanii, potem w USA(35), Słowacji(!), Kanadzie, RFN, Izraelu, Danii i Hiszpanii.

Ale palma pierwszeństwa, pewnie nie przypadkiem, należy do twórców obozów koncentracyjnych czyli Niemiec. To właśnie tam już na początku lat 1950., a wiec kilka lat po zakończeniu II wojny światowej rozpętanej przez Berlin pojawił się ten haniebny termin „polskie obozy śmierci”. Miał odwrócić uwagę od oceanu niemieckich zbrodni. Teraz właśnie najwyższy sąd RFN usankcjonował tę potwarz. Jak pisał Andrzej Bobkowski „Niemcy już nam wybaczyli wszystko, co nam zrobili”. 

Ryszard Czarnecki

,,Gazeta Polska Codziennie” (25.08.2018)