George Soros, natychmiast po tym jak 27 państw UE porozumiało się w sprawie budżetu na lata 2021-2027 i Funduszy Odbudowy, opublikował artykuł, w którym zarzucił kanclerz Merkel, że została zmuszona do „poddania się” Polsce i Węgrom. Jak Pan Soros w lewo – to ja w prawo. Jak on się wścieka – to ja wprost przeciwnie. Być może ta reakcja człowieka, który przez ostatnich piec lat udowadniał co chwilę, jak bardzo jest Polsce i polskim władzom niechętny, może stanowić dobry wstęp do dyskusji na temat oceny szczytu Unii.

Polityka zagraniczna jest sztuką realizowania rzeczy możliwych w danym miejscu i czasie. Na tym – jednak obcym boisku – wydaje się, że ugraliśmy to, co mogliśmy ugrać. Co wcale nie oznacza, że antypolska histeria w Parlamencie Europejskim czy w niektórych krajach członkowskich UE (np. Holandia walcząca o utrzymanie swojej największej w UE-27 ulgi w składce członkowskiej do Brukseli) nie rozpocznie się za parę tygodni na nowo.

Warto też przypomnieć, że zawarliśmy już w lipcu korzystne porozumienia budżetowe z nie zobowiązującym do niczego zapisem o „praworządności”, które kilka tygodni potem zostało podarte przez prezydencję niemiecką i Parlament Europejski. Mamy wiec wygraną – ale nie możemy spocząć na laurach.

Ryszard Czarnecki

Gazeta Polska Codziennie” (12.12.2020)