Co może, a czego nie może Komisja Wenecka, jakie będą skutki wizyty jej przedstawicieli w Polsce i dlaczego ta instytucja wpływa na utrzymanie układu pookrągłostołowego? Na ten temat rozmawiamy z dziennikarzem i publicystą Piotrem Semką.

 

Jakie jest znaczenie przyjazdu przedstawicieli Komisji Weneckiej do Polski i jakie mogą być skutki ich spotkania z prezydentem Dudą?

Uważam, decyzję ministra Waszczykowskiego, który demonstracyjnie oddał się pod osąd Komisji Weneckiej za coś, co złośliwie można określić jako „tajne głosowanie karpi nad przyspieszeniem Bożego Narodzenia”. Komisja Wenecka pokazała przy sprawie Węgier, że jest wyrazicielem nurtu myślenia w europejskich kręgach politycznych, który absolutnie lekceważy specyfikę państw, które wyszły z komunizmu, a w szczególności element, który jest bardzo typowy u nas czyli zamianę dużej części elit postkomunistycznych w elity wyraziście proeuropejskie i proliberalne. Symbolem tej przemiany są takie osoby jak Włodzimierz Cimoszewicz, czy Henryka Bochniarz.

Czym w istocie jest Komisja Wenecka i jaka jest specyfika tej instytucji?

Komisję Wenecką powołano w 1990 roku, aby miała pomagać byłym państwom socjalistycznym we wprowadzaniu nowego ustawodawstwa zgodnego z zasadami europejskimi. Wkrótce okazało się, że komisja absolutnie nie rozumiała podstawowego faktu, to znaczy, że byłe państwa socjalistyczne muszą w sposób ostry zerwać z dawnym systemem i jego pozostałościami i dopiero na tym można by budować nowy system. Sytuacja, w której bardzo wielu postkomunistów przemieniło się w liberałów i dalej było bardzo niechętnych wobec sił konserwatywnych, zupełnie Komisji Weneckiej nie niepokoiła.

Jakie działania komisji w ostatnich latach mogą świadczyć o niezrozumieniu charakteru naszego regionu?

Ta instytucja ostro zaatakowała na przykład zasadę, którą zastosował Orban, że osoby powyżej pewnego wieku, bodajże sześćdziesięciu lat, czyli ci wszyscy, którzy pamiętali czasy komunistyczne, powinni przejść na wcześniejszą emeryturę. Jeżeli ktoś nie rozumie, że to przekształcenie elit postkomunistycznych jest chorobą toczącą państwa byłego bloku socjalistycznego, to znaczy to tylko tyle, że cały ten szczytny cel powołania komisji zamienił się w swoje przeciwieństwo. Komisja stała się elementem zachowania w Polsce ładu pookrągłostołowego.

Czyli teraz możemy się spodziewać krytyki działań polskiego rządu przez Komisję Wenecką?

Ja po komisji nie spodziewam się niczego dobrego. Minister Waszczykowski sam wszedł w swoją pułapkę. Głosił, że komisję trzeba przyjąć, wszystko przedstawić itd., a już niebawem najprawdopodobniej znajdzie się w sytuacji, w której komisja wyda negatywny wyrok. Nie wiem, jaki będzie werdykt, ale obawiam się, że przedstawiciele tej instytucji opowiedzą się przeciw działaniom rządu względem Trybunału Konstytucyjnego.

Jakie będzie realne znaczenie tego werdyktu?

Bardzo duże będzie znaczenie propagandowe tego, co orzeknie Komisja Wenecka. Cała ta gra w Brukseli toczy się przecież wokół kwestii propagandowej. To są w mniejszym stopniu kwestie, które miałyby jakieś rzeczywiste skutki (np. mogłyby zadecydować o przyznaniu dotacji dla Polski), a w większym stopniu polityczne show, show bardzo wyraźnie wspierający naszą rodzimą opozycję. Moim zdaniem sam fakt, że Komisja Wenecka zajmuje się naszymi sprawami, jest groźnym dowodem na zwiększenie się centralizacji Unii. Komisja wykonuje bowiem zadania oceny prawa wewnętrznego państw. Oczywiście deklarowana jest tutaj tylko doradczość, ale tacy panowie jak Martin Schulz, czy Guy Verhofstadt wraz z polską opozycją z pewnością będą się stale powoływać na opinie komisji.

Nie ma więc co się łudzić, że Komisja wykaże się obiektywizmem?

Wszelkie zakładanie, że Komisja Wenecka podejdzie obiektywnie do spraw polskich jest według mnie naiwne. Przedstawicieli tej instytucji charakteryzuje sposób myślenia typowy dla krajów zachodnich. To jest to myślenie, wg którego niegdyś akceptowano lustrację dla Niemiec, natomiast lustrację w przypadku Polski uważano za polityczną awanturę.

Możemy więc stwierdzić, że minister Waszczykowski w swoim expose wylał wodę na młyn dla opozycji i Komitetu Obrony Demokracji?

Mam wrażenie, że słowa ministra Waszczykowskiego nie były do końca przemyślane, a on sam nie dostrzegał dość wyraźnie, jakie mogą być ich konsekwencje. Chyba, że jakimś cudem komisja rzeczywiście zaskoczy i wyda werdykt, który będzie korzystny dla Polski i dla naszego rządu. Mam jednak wrażenie, że nie jest to możliwe. Problem polega bowiem na tym, że ludzie z zachodu przekładają tamtejsze normy na nasze społeczeństwo, które wciąż jest w dużej mierze pogrążone w dominacji układu postkomunistycznego.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW