Prokurator generalny Andrzej Seremet na specjalnie zwołanej konferencji powiedział, że działanie prokuratury odnośnie tygodnika "Wprost" była prawidłowa: "Oceniam działania prokuratury jako prawidłowe i mające podstawę prawną".
 
Hipokryzja biła od Seremeta jak nigdy dotąd. Seremet zaznaczył, że do wchodzenia do redakcji mediów dochodzi także w innych krajach. Tu wymienił wizyty służb specjalnych w siedzibach gazet w Wielkiej Brytanii i Francji: "The Guardian", "Daily Mirror" i "L'Equipe". - W tych przypadkach nie chodziło o to, żeby pognębić prasę i zamknąć jej usta, lecz o to, żeby zdobyć określony dowód. Tymi intencjami kierowała się również prokuratura i stąd obecność prokuratorów i funkcjonariuszy ABW w redakcji tygodnika "Wprost" - powiedział Seremet.
 
I dodał: "Ani ja ani prokuratorzy nie chcieliśmy ograniczać wolności mediów, ani ujawniać tajemnicy dziennikarskiej". Prokurator generalny przekonywał, ze interpretacje podsuwane mediom, są błędne, a działania służb były prawidłowe.

Seremet przypominał też, że prokuratura nie pojechała do redakcji "Wprost" z kordonem policji, nie wyważała drzwi, ale wysłała dwóch funkcjonariuszy do redaktora naczelnego z prośbą, by udostępnił materiał.  - Przyszli ludzie i grzecznie poprosili: dajcie nam te taśmy. Spotkali się z odmową - relacjonował Seremet.- Nie wiem czy intencje są tak szlachetne, jakoby redakcja "Wprost" broniła wolności prasy - dodał po chwili.

Słuchając wypowiedzi Donalda Tuska, czy Andrzeja Seremeta ma się wrażenie, że rządzący robią z Polaków prawdziwych idiotów. Ale miejmy nadzieję, że Polacy się przebudzili tym skandalem i wkrótce czekają nas przyspieszone wybory.

mod/IAR/Onet.pl