"Jako szef MSZ nie zajmowałem się organizacją wizyty z 10 kwietnia 2010 r., ja prowadziłem politykę zagraniczną, a nie organizacyjną" - mówił dziś przed sądem w Warszawie Radosław Sikorski, były minister spraw zagranicznych.

Przekonywał, że nie wie niczego na temat "rozdzielania wizyt" w Katyniu.

Sikorski mówił, że za relacje z Rosją odpowiadał Andrzej Kremer, wiceminister, który zginął w katastrofie. Sikorski mówił, że kwestie techniczne odbywają się aż pięć szczebli poniżej szczebla szefa MSZ, stąd nie miał wiedzy na temat kwestii organizacji całej wizyty. "Rozmawialiśmy z panem Kremerem o aspektach politycznych. Nie było potrzeby rozmowy o kwestiach organizacyjnych" - powiedział Sikorski.

Były szef MSZ potwierdził też swoje wcześniejsze zeznania, według których odradzał prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu wizytę w Katyniu. Uważał, że nie należy dublować wizyty premiera Polski. Jego zdaniem lepszy byłby udział Lecha Kaczyńskiego na grobach w Charkowie oraz udział w defiladzie w Dzień Zwycięstwa w Moskwie.

Sikorski nie udzielił też odpowiedzi na pytanie, dlaczego MSZ dopiero 15 marca otrzymało prośbę o notyfikowanie stronie rosyjskiej wizyty prezydenta Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia.

Były minister mówił też, że ustalanie szczegółów wizyt zwykle jest dość trudne, a szczególnie w kontakcie z takim partnerem, jak Rosja.

"Federacja Rosyjska jest trudnym partnerem.Trudności w uzgodnieniach, co do szczegółów wizyt mamy nawet z najbliższymi sojusznikami, a co dopiero z partnerem, który nie zawsze jest nam przyjazny. Dla mnie więc takie zgrzyty, czy po prostu różnice zdań, podczas przygotowania do wizyt miały miejsce przy prawie każdej wizycie" - powiedział.

kk/se.pl, onet.pl