- Jeśli chodzi o kierowanie samochodem i alkoholu, to bardzo ważne jest branie pod uwagę siebie jako człowieka słabego. To nie powinno mieć związku z ułańską fantazją ani pochlebianiem samemu sobie, że nic złego mi się nie wydarzy bo jestem mistrzem kierownicy. Nie myślmy w ten sposób. Wielu zapomina, że jazda samochodem pod wpływem alkoholu jest grzechem. Ważne jest aby jeździć samochodem odpowiedzialnie. Przecież inni na drodze są też moimi bliźnimi.
Przychodzi mi tu do głowy historia z jednym z ojców pustyni. Oni byli chrześcijanami, którzy uciekali na pustynię aby być bliżej Boga i lepiej poznać samego siebie. Była o nich opinia, że byli ludźmi często świętymi, rozmodlonymi, nieskazitelnymi moralnie. Przyszli kiedyś ludzie do jednego z ojców pustyni i zapytali: Ojcze jakby ci nalać szklaneczkę wina, wypiłbyś? Odpowiedział, że tak. Zapytali więc czy wypiłby drugą szklaneczkę. Odpowiedział również, że tak. Zapytali więc czy wypiłby trzecią. Na co on odpowiedział: „Gdyby diabeł nie istniał to wypiłbym trzecią”.
To jest branie pod uwagę, że istnieje zło, potencjalne zło, które jest we mnie. Jak piję alkohol i siadam za kierownicą, to zwiększam wystąpienie zła, wyrządzenie krzywdy, bo mniej biorę pod uwagę prawdę o sobie samym. To dotyczy różnych sytuacji w życiu. Bądźmy trzeźwi w myśleniu. Myślmy o innych. Jako ludzie mamy kochać bliźniego, również prowadząc samochód. Te statystyki pokazują, że wielu którzy wsiedli do samochodu w czasie świąt już nie wyszli z niego żywi - dodaje ks. Skrzypczak.