Europoseł Patryk Jaki z Solidarnej Polski ustosunkował się w mediach społecznościowych do wysuwanych wobec jego partii przez PiS zarzutów, wedle których w trakcie negocjacji mieli mieć zbyt wygórowane żądania. Polityk podkreśla, że nie żądali żadnych nowych stanowisk i zgodzili się oddać jedno z przypadających im ministerstw.

Liderzy Prawa i Sprawiedliwości spotkali się dziś na nadzwyczajnej naradzie, aby omówić przyszłość Zjednoczonej Prawicy. Po spotkaniu rzeczniczka partii Anita Czerwińska poinformowała, że zapadły najważniejsze decyzje, o których opinia publiczna zostanie poinformowana we właściwym czasie.

Nieoficjalnie wiadomo, że prezes PiS Jarosław Kaczyński ma spotkać się z liderem Solidarnej Polski Zbigniewem Ziobrą i w czasie tego spotkania przedstawić „twarde warunki”, od których przyjęcia zależeć będzie możliwość pozostanie partii w koalicji. To właśnie ugrupowaniu Zbigniewa Ziobry politycy PiS najczęściej zarzucają, że w czasie koalicyjnych negocjacji wysuwało niewspółmierne z możliwościami oczekiwania.

Do oskarżeń tych ustosunkował się w mediach społecznościowych europoseł Patryk Jaki. Polityk podkreśla, że przez 5 lat wspólnych rządów jego partia prawie zawsze głosowała tak, jak PiS i dalej pragnie lojalnie spełniać program Zjednoczonej Prawicy. Zaprzecza też jakoby Solidarna Polska żądała jakiś nowych stanowisk:

- „Parlamentarzyści Solidarnej Polski przez 5 lat głosowali tak jak PiS w 99,9% głosowań. Walczyli na 1 linii w najważniejszych bitwach. Dziś wspieramy MZZ (ministra Zbigniewa Ziobrę - red.). Chcemy dalej lojalnie realizować wspólny program ZP (Zjednoczonej Prawicy - red.) dla Polski Program, któremu jesteśmy wierni” – pisze polityk.

- „Zgodziliśmy się oddać MŚ (mimo gwarancji w umowie koalicyjnej). Wszystko było ustalone, co potwierdził szef klubu PiS. MZZ nie mógł się tylko zgodzić na taką ustawę o bezkarności, ale idziemy dalej” – dodaje w kolejnym wpisie.

kak/Twitter