Dziś rozpoczyna się proces, w którym jest pan oskarżony o płatną protekcję przy weryfikacji byłego oficera wojskowych specsłużb. Czego się Pan po nim spodziewa?

 

Wojciech Sumliński: Liczę, że doprowadzi on do wyjaśnienia historii, która zaczęła się dla mnie w 2008 roku. Mam nadzieję, że proces będzie się toczył przy otwartej kurtynie. To bardzo ważne. Jeśli tak się stanie, to będzie szansa na rzetelne wyjaśnienie tej sprawy. Fatalnie się stanie, jeśli część rozpraw będzie jawna a część tajna. Patrząc na zaangażowanie służb specjalnych w tę sprawę, kluczem do jej wyjaśnienia jest właśnie jawność.

 

Służby wciąż mieszają w tej sprawie?

 

To znalazło wyraz w uzasadnieniu już dwóch sądów rejonowych. Określiły one, że można się zastanawiać, czy aby w tej sprawie to śledczy nie działają na zlecenie ABW. Powinno być odwrotnie. To było bardzo mocne określenie. Jeśli więc cały proces będzie jawny, mamy szansę na wyjaśnienie tej historii.

 

Spodziewa się Pan zainteresowania opinii publicznej procesem?

 

Z punktu widzenia opinii publicznej to będzie bardzo ciekawy proces, ponieważ ma w nim wystąpić bardzo wiele bardzo znaczących postaci, z obecnym prezydentem na czele. Jestem przekonany, że na bazie tego procesu zostaną pokazane mechanizmy funkcjonujące na styku działalności służb specjalnych, prokuratury, mediów. Z tych wszystkich względów może to być bardzo interesujący proces.

 

A dla Pana?

 

Dla mnie oczywiście będzie to bardzo ważny proces, chyba najważniejszy. On dotyczy mnie bezpośrednio, nie występuje tu w roli pozwanego, ale oskarżonego.

 

Czy stał się Pan ofiarą służb specjalnych?

 

Oczywiście to, co mnie spotkało, to była gra służb specjalnych. Główną rolę w tej sprawie odegrały służby wywodzące się z WSI, ABW także odegrała swoją rolę w tej historii. To było już widoczne wcześniej. Przyznał to zresztą sędzia Gąciorek, który prowadził sprawę podsłuchiwania przez prokuraturę m.in. moich rozmów z adwokatem. Sędzia stwierdził, że jest to sprawa zdumiewająca. Przyznał, że przypomina działania z krajów za naszą wschodnią granicą, w których nie respektowane są prawa człowieka. Powiedział, że osobiście powiadomi prokuratora generalnego o działaniach śledczych w tej sprawie. To również sąd stwierdził, że prokuratura realizuje działania ABW a nie na odwrót. Sąd ocenił, że prokuratorzy w tej sprawie złamali prawo, nie byli obiektywni, działali według metody – jest cel, który trzeba zrealizować dostępnymi metodami.

 

To bardzo mocne słowa

 

To są stwierdzenia z wyroku sądowego z 13 marca 2010 roku. Sąd badał moje zażalenie na odmowę wszczęcia śledztwa dotyczącego podsłuchiwania mnie przez prokuraturę. Sędzia nakazał prokuraturze wszcząć śledztwo w tej sprawie. Byłem w nim pokrzywdzonym przez prokuratorów, którzy mnie teraz oskarżają. Sprawa trafiła po raz kolejny do prokuratury. Prokurator, który już raz uznał, że podsłuchiwanie moim rozmów z adwokatem nie było złamaniem prawa, podtrzymał swoją decyzję. 31 maja tego roku inna sędzina stwierdziła, że prokurator Mazurkiewicz nie wykonał tego co nakazał mu sąd w marcu 2010 roku. Nakazała mu dalsze prowadzenie śledztwa przeciwko prokuratorom Jolancie Mamaj i Andrzejowi Michalskiemu. W tej historii dzieją się rzeczy zadziwiające. Sądy orzekają, że prokuratorzy łamią prawo, prokuratorzy oskarżają mnie, że dopuściłem się płatnej protekcji. Sądzę, że proces pokaże bardzo ważne informacje, które do tej pory nie zostały ujawnione, oraz działalność służb specjalnych w naszym kraju, pokaże tło i mechanizmy. Sądzę, że będzie to proces ważny nie tylko dla mnie.

 

Rozmawiał Stanisław Żaryn