Tomasz Wandas: Dziś przed południem odbyła się debata w sprawie podatku bankowego. Kto wziął w niej udział?

Marek Suski (PiS): Skład był naprawdę bardzo szeroki, więc ciężko wszystkich wymienić. Na debacie byli obecni przedstawiciele Parlamentu, Zespołu Gospodarczego Wspierania Małych i Średnich Firm z posłem Adamem Abramowiczem i Pawłem Lisieckim, członkowie Krajowej Izby Gospodarczej, przedstawiciel Stowarzyszenia Adam Smitha, byli przedstawiciele małych i średnich przedsiębiorstw oraz dużych zagranicznych hipermarketów. Grupa dyskutantów była całkiem spora.

Jak przedstawiał się rozkład opinii podczas debaty?

Opinie były podzielone w takim sensie, że przedstawiciele dużych zagranicznych hipermarketów byli oczywiście przeciwni wprowadzeniu zmian a nasi przedstawiciele małych przedsiębiorstw byli  z kolei za wprowadzaniem takiego podatku. Głosy były przeróżne, proponowano aby na przykład znieść CIT jako podatek nieskuteczny, pojawiały się opinie, jak ten podatek mógłby wyglądać, że powinien być progresywny, czyli aby miał zróżnicowane stawki w zależności od wielkości obrotów. Dyskusja wyraźnie szła w kilku kierunkach, jednak mimo wszystko większość spośród obecnych była zdecydowanie „za” wprowadzeniem tego podatku. Przedstawiciele dużych hipermarketów sprzeciwiali się, twierdząc, że będzie to złe dla konsumentów, dla rynku pracy i w ogóle, że siedem nieszczęść spotka Polskę. Tego typu negatywnym komentarzom nie należy się specjalnie dziwić, bo ci, którzy dotychczas unikali płacenia, wskazując, że mają bardzo duże koszty i nie odprowadzali podatków CIT, będą musieli zacząć płacić. Mniejsi polscy producenci mówili, że są jak najbardziej „za” bo to pozwoli im nieco złapać oddech – da im bowiem szanse, które dzisiaj są preferencyjne dla zagranicznych podmiotów.

Jak wprowadzać podatek, aby nie zaszkodzić Polskim producentom? Czy jest to w ogóle możliwe bez jak to mówią „zabierania innym”?

Wprowadzenie tego podatku ma być właśnie zabieraniem innym, taka jest rola podatku w ogóle. Jedni – ci którzy mają – płacą po to, aby realizować cele innych, w tym przypadku różne cele państwowe. Nie da się tak skonstruować jakiegokolwiek podatku, aby komuś nie zabrać. 

Mówiąc „zabierać innym”, mam na myśli obywateli. Czy uderzy to w nasze kieszenie?

Pytanie o wysokość podatku jest zasadnicze. Skala tego podatku jednak wcale nie jest taka wysoka, toteż uderzenie w nasze kieszenie nie powinno mieć miejsca. Uwzględnialiśmy transfer pieniędzy, które idą za granicę, a są to ogromne pieniądze, całe miliardy. Wymieniano ponad sześćset sposobów omijania podatków i generowania kosztów, które zmniejszają daninę publiczną tych firm, oczywiście nie czytano wszystkich, jednak podano kilka konkretnych przykładów. Chodzi o to aby podatek spowodował zmniejszenie odpływu środków za granicę. Rynek wymusi, aby nie przerzucać kosztów tego podatku na klienta, bo klient odpłynie do innych konkurencyjnych sieci marketów. Chodzi o to aby zmniejszyć daninę, jaka jest ściągana poprzez niepłacenie podatku dochodowego za granicę. Istotą tego podatku jest zasilenie budżetu i zróżnicowanie rynku jak w wielu krajach. W Wielkiej Brytanii mniejsze przedsiębiorstwa są w ogóle zwolnione od podatku, co daje im możliwość rozwoju. Pragniemy wprowadzić podobny mechanizm, aby pobudzić Polskę gospodarczo i dać ludziom szanse wejścia na rynek. Dzisiaj jak wiemy, ten rynek jest zmonopolizowany.

Czy ceny towarów w hipermarketach wzrosną i czy zwiększenie podatków nie doprowadzi do redukcji miejsc pracy w sieciach handlowych?

Przy wprowadzanej stawce podatkowej nie uderzymy w inwestorów zagranicznych, bo to mijałoby się z celem, ma to dotknąć najbogatszych, tak aby ulżyć biedniejszym. W Polsce tak się składa, że z dziesięciu największych sieci dziewięć jest zagranicznych, jedna jedyna Polska sieć z tych dziesięciu jest na ostatnim miejscu. Nie jest to podatek wymierzony w zagranicznych inwertorów tylko podatek wymierzony w tych, którzy mają największe obroty niezależnie od tego z jakiego kraju pochodzi firma. Czy to uderzy w kieszeń obywatela? Ci, którzy zostaną obciążeni podatkiem twierdzą, że tak. Rodzi się natomiast pytanie – skoro tutaj miliardy złotych wypływają czy ci, którzy je zarabiają mają się dzielić zyskiem wypracowanym w kraju, w którym te pieniądze zarobili, czy nie? Takie straszenie, że „całe koszty przerzucimy na klienta” jest, jak sądzę, spowodowane techniką negocjacyjną – my nastraszymy Polaków, że wszystko zdrożeje, a Polacy wywrą nacisk na rząd, aby ten nie podnosił podatku. W ostateczności duże firmy miałyby klepać się po kieszeni i mówić „ale zrobiliśmy interes, podpuściliśmy ludzi”. Straszenie obywateli podwyżką cen jest więc wyłącznie metodą negocjacyjną, poza tym zdroworozsądkowo jeżeli jest to podatek w granicach dziesiątych procenta i zakłada zatrzymanie transferu pieniędzy za granicę to przy wprowadzeniu podwyżki jednej setnej czy dwóch setnych – czyli kwestia jednego czy dwóch groszy – czy to odbije się na konsumentach? Zdecydowanie jest to przesada straszących. Co do pytania dotyczącego rynku pracy to sami właściciele czy przedstawiciele hipermarketów mówili, że wydajność pracy jest wyższa w hipermarkecie a koszt pracy niższy co oznacza, że utworzenie np. pięciu tysięcy miejsc pracy powoduje ubytek dziesięciu tysięcy miejsc pracy w sklepach tradycyjnych. Dla rynku pracy jest to niekorzystna forma handlu. Nie ma powodu do obaw, nawet przy redukcji miejsc pracy w hipermarketach przybędzie nam dwukrotnie więcej miejsc pracy w rodzinnych sklepach handlowych.

Kiedy owe zmiany wejdą w życie i kiedy można będzie zauważyć pierwsze efekty reformy?

Najpierw trzeba będzie napisać ustawę, teraz jest ona dopiero na etapie konsultacji. Dzisiaj odbyła się debata społeczna z udziałem wszystkich podmiotów obecnych na rynku. Także jesteśmy w trakcie dyskusji, wypracowywania modelu, najlepszych rozwiązań również dla tych wielkich sieci dlatego, ze nikt z nas nie chce zarzynać gospodarki tylko, chcemy sprawiedliwszego podziału dochodów, którego dzisiaj nie ma. Nikt z nas nie chce uderzyć w zagranicznych inwestorów, chcemy tylko, aby na równych prawach płacili podatki. Trzeba odnaleźć kompromis, jak zostanie on wypracowany, to ustawa będzie mogła być przyjęta. Będziemy starali się zrobić to stosunkowo szybko.

Bardzo dziękuję za rozmowę