- Sprawa współpracy Lecha Wałęsy z SB to nie jest dla mnie nowość. W latach 70. byłam blisko ludzi KOR-u, przyjaźniłam się z Haliną Mikołajską. Pamiętam dobrze jak to się pojawiało w rozmowach. Mówiono, że coś takiego w przypadku Lecha Wałęsy jest możliwe. - mówi w wywiadzie dla portalu wpolityce.pl Joanna Szczepkowska.

- O tym, żeby lukrować życiorys Wałęsy mówią ci sami ludzie, którzy uważają, że nie należy lukrować ciemnych stron naszej historii. Te same środowiska, które wołają, żeby naszą historię odkłamywać i nie robić z niej fałszywej legendy, oburzają się teraz na fakt, że odkrywa się jakąś część, wydaje się prawdziwej, historii Lecha Wałęsy. To dokładnie ci sami ludzie. Więc odkłamywać czy nie odkłamywać? - tłumaczy aktorka.

- Mnie to obojętne, jak będzie się zachowywał Lech Wałęsa. To, co mnie w tej sprawie naprawdę bulwersuje, to próby tłumaczenia się przez Lecha Wałęsę. Powiedział, że „wszyscy podpisywali i on też podpisał”. To jest cytat ciągle przywoływany. - dodaje.

- W czasach PRL-u byłam aktywna w środowisku opozycji antykomunistycznej. Mogę zaświadczyć, że było wielu ludzi, w tym ja, którzy nic nie podpisywali, choć ubecja za nimi chodziła, choć ich szantażowano, szykanowano i stosowano różne metody nacisku - podkreśla artystka

- Nie jest prawdą, że wszyscy podpisywali. Lech Wałęsa może się chować za czym chce, ale nie powinien chować się za milionami ludzi, dzięki którym tak naprawdę dokonał się w Polsce przewrót. - podsumowuje.

kz/wpolityce.pl