Powoli klaruje się rozkład zajęć Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej na rok 2017. Po pseudo-Wigilii i hucznym Sylwestrze, będą zapewne imieninki Rysia, a może nawet urodzinki Grzesia i Ani, następnie śledzik i tradycyjna Wielkanoc z żurkiem, karczkiem z grilla i zniczami.

Po tym jak opozycja zarządała wolnego wstępu dla swoich rodzin do Sali Plenarnej z okazji odbywających się tam uroczystości partyjnych, na kolejne imprezy ciągną już podobno tabuny bliższych i dalszych znajomych. Pod Sejmem będzie równie ciekawie. Topienie marzanny, tradycyjny Wielki Post z boczkiem i wódeczką.

Podobnej żenady chyba nikt się nie spodziewał. Posłanka Mucha przebiła niejaką Klaudię Jachirę, a wejścia live nagrywane komórką są już lepsze od Polsatu i TVN. Jeśli pogoda się będzie jeszcze sprawdzać, wszystkie media mogą zostać puszczone z torbami. Oczywiście wcześniej przeszukanymi przez nowe pokolenie polityków - korespondentów sejmowych.

A na poważnie? Na poważnie to grupa uzurpatorów od kilku tygodni samowolnie okupuje najważniejszy organ władzy ustawodawczej. Bo im się tak podoba. Dla kurażu sobie śpiewają, wygłupiają się, układają wierszyki. To wszystko na oczach całej Polski. Chyba nikt nigdy w podobny sposób nie zadrwił z demokracji i nie uderzył w powagę Sejmu Rzeczpospolitej. Przy wyczynach PO i Nowoczesnej, śp. Andrzej Lepper to cienki bolek.

Pytanie - co dalej? Niezrozumiała jest ta samowola i kpina z demokratycznego wyboru Polski. Opozycja przypomina hordę naćpanych gówniarzy, którzy komórkami kręcą selfie i wrzucają je do sieci, bredząc co im ślina na język przyniesie. Niezrozumiałe jest też dlaczego marszałek tej instytucji wciąż toleruje ten kabaret. Jeśli sam ów kryzys wywołał, powinien też go jak naszybciej zakończyć.

Tomasz Teluk