Jak bardzo trzeba być zdemoralizowanym i oderwanym od rzeczywistości, żeby opowiadać takie rzeczy. Pani Bieńkowska, czas wrócić na ziemię i rozejrzeć się wokół siebie. Za 6 tysięcy nie pracują w Polsce idioci. Za tyle to wielu chciałoby dopiero pracować. Tyle że szans na to nie mają.

Arogancja władzy sięgnęła zenitu. Dyskusje Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtiukiem obnażyły ją poza kolejny. Oto bowiem ogromna grupa Polaków została nazwana idiotami. Bo przecież tylko idiota za tak marne pieniądze by pracował. Za marne 6 tysięcy Elżbieta Bieńkowska pewnie nawet nie kiwnęłaby palcem u nogi. Tyle tylko, że na 6 tysięcy przeciętni Polacy pracują po dwa, trzy miesiące. I cieszą się, że w ogóle mogą pracować. Szkoda, że zza szyb restauracji Sowa i Przyjaciele rozmówcy nie chcą tego zobaczyć.

Jak w takim razie określiłaby Elżbieta Bieńkowska tych wszystkich, którzy pracują po tysiąc, dwa tysiące na miesiąc, często na umowach śmieciowych, bez szans na poprawę sytuacji. I nie chodzi mi o tych ludzi, którym się nie chciało. Chodzi mi o tych, którzy się uczyli, inwestowali w siebie, w swój rozwój i dziś dowiadują się, że są złodziejami lub idiotami.

Czy idiotą nazwie Elżbieta Bieńkowska panią, która co dzień o 4.00 rano wsiada w pociąg podmiejski, żeby o 6.00 móc zacząć pracę w Warszawie. Pięć godzin dziennie spędza w podróży, żeby zarobić tysiąc pięćset złotych. A może idiotą jest młody lekarz w trakcie specjalizacji, który z pensji szpitalnej nie jest w stanie wyżyć sam, nie mówiąc już o jego rodzinie. A może idiotą jest młody absolwent, który załapał się w call center i przez 10 godzin dziennie siedzi ze słuchawkami na uszach, bo lepszej pracy nie ma? I co władza tym ludziom, którzy chcą pracować, jest w stanie zaoferować? Emigrację? Stek wyzwisk?

Zdaniem Elżbiety Bieńkowskiej idiotami są więc ci wszyscy, którzy również pracują za mniej niż sześć tysięcy. Idiotami są więc nauczyciele, pielęgniarki, rozpoczynający swoją pracę lekarze, urzędnicy, ekspedientki, dziennikarze itp. Lista zawodów jest bardzo długa. 6 tysięcy złotych miesięcznie dla nie jednej rodziny to byłyby godne pieniądze pozwalające żyć na przyzwoitym poziomie. Tyle że kwota ta pozostaje w sferze marzeń. W końcu nie od dziś wiadomo, że władza zawsze się wyżywi. Inni niech się sami o siebie martwią. Sorry, taką mamy władzę.

Nic jeszcze nie jest stracone. Mam nadzieję, że tej arogancji i ignorancji Polacy powiedzą w niedzielę „nie”. I wybiorą osobę, która Polaków szanuje, a nie określa mianem idiotów i złodziei.

Małgorzata Terlikowska