Przemówienie Beaty Szydło jasno pokazało przed jakim wyzwaniem obecnie stoimy, i jakie decyzje muszą podjąć posłowie, niezależnie od partii, do jakiej należy. Każdy z nich musi zdecydować, czy chce niepodległości i suwerenności czy też wybiera dyktat brukselskich urzędasów? Czy chce, by polskie władze wybierali Polacy, czy może niemieccy i francuscy biurokracji? Czy zależy mu, byśmy mogli sami decydować o sobie, czy też aby decyzje zapadały poza Polską?

To jest istota pytania, jakie stoi obecnie przed polskimi politykami. Każdy musi odpowiedzieć sobie na nie sam. Trzeba mieć jednak świadomość, że tych, którzy wybierają dyktat, szantaż i kwestionowanie wyniku wyborów przez Brukselę, oceni historii jako zdrajców. Mam też nadzieję, że podobnie ocenią ich współcześni Polacy, którzy już raz skutecznie pozbawili ich wpływu na życie polityczne. Teraz może być to wybór jeszcze bardziej jednoznaczy.

Tak się bowiem składa, że my Polacy bardzo nie lubimy, gdy jakiś Holender czy inny Niemiec nas pouczają. Takie działania to najlepsza droga, by wzmocnić PiS. I aż dziw, że PO, która jeszcze niedawno tak dobrze czuła emocje społeczne tego nie dostrzega. Inna sprawa, że dla „dobrej zmiany”, to niewątpliwie lepiej.

Tomasz P. Terlikowski