Kilka dni temu, w ostatnich dniach Adwentu, w Brazylii urodziło się dwóch chłopców – Jose i Emanuel. Są oni bliźniakami syjamskimi, którzy mają jedno ciało i wspólne narządy, ale dwie głowy i dwa kręgosłupy. Obaj są zdrowi, obaj jedzą i jeden nie stanowi zagrożenia dla drugiego. Ale w mediach mówi się o nich (w TVN 24 naprzemiennie jako o dziecku i dzieciach), jako o jednym dziecku z dwoma głowami (co jest oczywistą bzdurą, dzieci mają bowiem dwa osobne mózgi i będą mieli dwie różne tożsamości osobnicze), a lekarze i dziennikarze zastanawiają się, czy „można jedną z głów usunąc”, by zapewnić dziecku w miarę normalne życie.

 

Odpowiedź w tej sytuacji jest zaś oczywista, o ile nie przesłoniły jej złym językiem i złym opisem faktów. Otóż nie mamy tu do czynienia z dzieckiem z dwoma głowami, ale z dwójką dzieci, o niezwykle upośledzonej fizyczności. Pytanie, jakie stawiamy zatem w tej sytuacji brzmieć powinno, czy można zabić (zdekapitować) jedno z dzieci, by drugiemu żyło się łatwiej? Tak postawione pytanie w istocie zastępuje odpowiedź. Nikt, przy zdrowych zmysłach, nie odpowie, że możemy wybrać, który z chłopców może żyć, a który ma umrzeć, by drugiemu było łatwiej.

 

I nie ma co opowiadać tu o decyzji dramatycznej czy o tragizmie (czyli ujmując rzecz po grecku, o sytuacji bez dobrego wyjścia). Takie opinie można było formułować o Jodie i Mary (bliźniaczkach syjamskich, z których tylko jedna mogła przeżyć, a gdyby ich nie rozdzielono, to umarłyby obie), ale nie o Jose i Emanuelu. I jeden i drugi są bowiem zdrowi, jeden nie zagraża drugiemu, zabicie jednego z nich nie ratuje życie drugiemu. Nie ma zatem mowy o mniejszym złu, a jedynie o wygodzie, która ma być cenniejsza niż życie. W przypadku Jodie i Mary, też zresztą nie ma mowy o moralnej dopuszczalności zabicia jednej z nich, by ratować drugą. Naturalna śmierć nie podlega ocenie moralnej. Ona po prostu jest. Inaczej jest z zabiegiem, którego celem jest uśmiercenie jednej z dziewczynek. Taki zabieg, nawet jeśli jest on zabiegiem ratującym życie drugiej, ocenie już podlega. I dlatego – choć brzmi to szczególnie w uszach rodzica strasznie – czasem trzeba pogodzić się z naturalną śmiercią obojga, by nie zabić jednego. Moralnie jest to zwyczajnie lepsze.

 

Brazylijska sytuacja nie ma jednak nic wspólnego z takim wyborem. I jeśli ktokolwiek zastanawia się, czy można zabić – zdekapitować – jednego z chłopców, to tylko dlatego, że przenika go mentalność eutanazyjna, w której „norma” jest ważniejsza niż życie. Osoba taka nie bierze też pod uwagę psychiki „ocalonego”, która na zawsze byłaby dotknięta „syndromem ocaleńca”, i na zawsze wpisane byłoby w jego psychikę, że jego „normalność” jest okupiona życiem jego bliźniaka.

 

Tomasz P. Terlikowski