Jeśli szukać diagnozy obecnej sytuacji geopolitycznej, to trudno nie podjąć tej, którą podczas wizyty na Kubie – sformułował Ojciec święty Franciszek. Papież mówił tam o „atmosferze pełzającej III wojny światowej”, którą przezwyciężyć można tylko pojednaniem. W słowach tych trzeba zaś doszukiwać się nie tyle prostego powtórzenia tezy amerykańskich neokonserwatystów, którzy wojnę z islamizmem nazywają „IV wojną światową”, ile głęboką diagnozę sytuacji, która obejmuje nie tylko wojnę na Bliskim Wschodzie, Państwo Islamskie, głębokie zmiany społeczne w Europie, ale także wojny w Ameryce Łacińskiej, Afryce i Azji.

Papież winę za nie wszystkie, i to wielokrotnie, składał na nieludzki system, u którego podstaw leży wyłącznie troska o pieniądze, a nie o człowieka. Odrzucając szacunek dla natury (i nie oznacza to tylko przyrody) porzucamy drogę ludzką, i skupiamy się na realizacji celów, z których cieszyć się może tylko zły duch. A jaka jest droga wyjścia? Ją także w tych słowach wskazał papież Franciszek. Jest nią charyzmat pojednania. Do pojednania zaś wzywała nas Matka Boża w La Salette. Nie mniej istotne dla zakończenia tej wojny jest jednak także podjęcie wezwania Matki Bożej Różańcowej z Fatimy. Ona wzywała nas do pokuty i różańca, a także kultu swego Najświętszego Serca. Innej drogi budowy pokoju nie ma. Bóg zaś i tak doprowadzi nas do swojego celu, tyle, że jeśli nie będziemy się modlić i pokutować zrobi to – pozwalając, by nasze czyny miały skutki – drogą cierpienia i wojny. I wiele wskazuje, że w ten okres właśnie wchodzimy.

Tomasz P. Terlikowski