Spot fundacji Rudemana, blisko związanej z Clintonami, ohydnie atakujący Polskę, pokazał, co jest celem całej nagonki przeciwko naszemu państwu: wycofanie zaangażowania USA w naszym regionie.

Tego właśnie domagali się aktorzy występujący w spocie. Zbyt agresywny ton kampanii i absurdalne zarzuty spowodowały, że do protestów setek tysięcy polskich internautów dołączyły środowiska żydowskie. Akcja w tym sensie się nie udała, że pokazała prawdziwe motywy tego działania, a cel nie został przybliżony. Jednak nie należy liczyć, że to koniec. Będą kolejne prowokacje, których ważnym elementem jest reakcja Polaków. Chcą, byśmy broniąc się, atakowali Żydów, co ułatwi oskarżenie Polaków o antysemityzm i w rezultacie ułatwi obciążenie zbrodniami hitlerowskich Niemiec. Tego typu prowokacje to klasyka gatunku. Jednak tym razem stawka w grze jest gigantyczna. Chodzi o bezpieczeństwo Polski w najbliższych latach, a może i dziesiątkach lat. Wycofanie się USA z tego regionu oznacza oddanie nas w ręce tandemu niemiecko-rosyjskiego. Tym razem nie są to już tylko domysły, ale mogli to Państwo usłyszeć na własne uszy. 

Czy to znaczy, że mamy nie reagować? Oczywiście, że trzeba się bronić. Należy to jednak robić w taki sposób, by nie ulegać scenariuszowi prowokacji. Scenariuszowi z całą pewnością pisanemu w Moskwie, a realizowanemu przez jej aliantów w Polsce, Izraelu i USA. Alianci Moskwy tradycyjnie występują po wszystkich stronach barykady, a ich celem jest nakręcanie konfliktu. 

Na pewno mamy prawo protestować przeciwko kłamstwom, obrażaniu i pomówieniom. Powinniśmy wszelkimi metodami szerzyć prawdę o polskiej historii, kraju pełnym tolerancji w czasach, gdy gdzie indziej były prześladowania religijne i etniczne. Warto zwracać uwagę, że prowokatorzy sami niszczą dialog polsko-żydowski i przez to chcą podsycać antysemityzm. Dużo dobrego daje pokazanie światu, że w obronie Polski stają również nasi obywatele i przyjaciele z innych państw, mający korzenie żydowskie. Trzeba podkreślać, że nie bronimy się przed atakami Żydów, bo przecież napada na nas niewielka grupa, a przed szturmem kłamców z różnych narodów, w tym niestety również naszego. Pokazanie rosyjskich macek w tej sprawie ułatwia walkę. 

Nie liczmy na to, że to koniec. Akcję przygotowywano bardzo długo i jej kulminacją ma być 50. rocznica wydarzeń marcowych. Trzeba podkreślać, że była to operacja sowieckich kolaborantów skierowana przeciwko Żydom, ale uderzyła też w polskich patriotów. 

Musimy umieć trzymać nerwy na wodzy i rozumnie się bronić, aby przeciwstawić się działaniom skierowanym w nasze najbardziej żywotne interesy narodowe.

Tomasz Sakiewicz

Gazeta Polska nr 9/2018, 28 II 2018