Co do tego, że Rafał Trzaskowski kiepsko radzi sobie z zarządzaniem stolicą, nie trzeba nikogo przekonywać. Problemem nie są nawet tylko jego błędne decyzje, ale również nieobecność zawsze wtedy, kiedy w Warszawie jest najbardziej potrzebny. Teraz wiceprzewodniczący Platformy wrócił z zagranicznego urlopu. I od razu zabrał się za to, co wychodzi mu najlepiej. Czyli za krytykę rządu.

Kiedy wybuchła pandemia koronawirusa, prezydent Warszawy udał się na urlop, ponieważ był… „zmęczony”. Później obserwowaliśmy, jak stolica była miastem najgorzej w Polsce radzącym sobie z rozpatrywaniem wniosków o pomoc z Tarczy Antykryzysowej. Przedsiębiorcy mogli liczyć na pomoc w każdym polskim mieście, tylko nie w stolicy, bo jak się tłumaczył Trzaskowski… miał za mało urzędników. Widzieliśmy też zalaną Warszawę i zrzucanie ścieków do Wisły, kiedy włodarz był zajęty kampanią wyborczą.

Ostatnio kontrowersję zbudziła nieobecność Rafała Trzaskowskiego na uroczystościach związanych ze stuleciem Bitwy Warszawskiej. Śmiech budziła próba usprawiedliwienia go przez rzeczniczkę ratusza, która stwierdziła, że nie dostał on na nie zaproszenia. Zaskakuje, że Rafał Trzaskowski zapomniał wysłać do siebie samego zaproszenie nawet na te uroczystości, które organizowało samo miasto Warszawa. W rzeczywistości Rafała Trzaskowskiego 15. sierpnia w Warszawie nie było, ponieważ akurat przebywał na zagranicznym urlopie. Ale teraz wrócił i już wziął się za pracę. Zaczął od opublikowania w mediach społecznościowych obszernego wpisu o nieudolności rządu w kwestii walki z pandemią.

Chodzi konkretnie o powrót uczniów do szkół. Jak zapowiedziało Ministerstwo Zdrowia, 1. września dzieci wrócą do tradycyjnej formy nauki w szkołach. Jednak, ze względu na to, że w poszczególnych miejscach kraju różnie wygląda sytuacja epidemiologiczna, to od dyrektorów szkół i sanepidu będzie zależał ostateczny tryb pracy szkół. I to właśnie Rafał Trzaskowski postanowił wykorzystać do uderzenia w rząd. W jego ocenie zalecenia ministerstwa są „bardzo ogólne”, a władza „umywa ręce”:

- „Skutek jest taki, że na te kilka ostatnich dni przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego wciąż brakuje nam szczegółowych wytycznych sanitarnych czy też dotyczących poszczególnych form kształcenia. Kto ma podejmować strategiczne decyzje, które bezpośrednio przełożą się na bezpieczeństwo i zdrowie naszych dzieci i nauczycieli? Premier, minister zdrowia, sanepid? Czyli służby i instytucje, na których spoczywa ta odpowiedzialność, które posiadają pełną wiedzę na temat stanu epidemii w naszym kraju – i narzędzia, aby zorganizować funkcjonowanie społeczeństwa w obliczu pandemii? Otóż nie. Według rządu mają to robić… dyrektorzy placówek oświatowych!” – napisał polityk na Facebooku.

Jak zwykle, nie zabrakło ze strony Rafała Trzaskowskiego kolejnych obietnic. Aby uczniowie i nauczyciele nie zostali bez pomocy, zapowiedział „Warszawskie wytyczne dla dyrektorów szkół i nauczycieli”:

- „Przygotowaliśmy je w gronie ekspertów, naszych pracowników – również na bazie informacji i wniosków, które otrzymaliśmy od rodziców i uczniów” – przekonuje.

Tylko czy ktoś w to jeszcze wierzy?

kak/Facebook