Eryk Łażewski, Fronda.pl: Polska Agencja Prasowa w ubiegłym tygodniu poinformowała o pojawieniu się aktu oskarżenia przeciwko europosłance PO Magdalenie Adamowicz i jej matce. Miały one zatajać dochody Magdaleny Adamowicz, co spowodowało uszczuplenie dochodów podatkowych państwa polskiego o 120 tysięcy złotych. O czym świadczy ten fakt? Jak by Pan go skomentował?

Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”: To jest bardzo ciekawa sytuacja. W tym czasie przecież, już nieżyjący mąż Magdaleny Adamowicz, pełnił wysoką funkcję samorządową. I nasuwa się pytanie: czy ukryte dochody były świadectwem jakichś operacji związanych z jego możliwościami? To niezwykle istotne pytanie. O tym się nie dowiadujemy. W przypadku Adamowicz mówimy tylko o fakcie, że pojawiają się u niej dochody. I że ich nie ujawniła, czyli dokonała czegoś w rodzaju przestępstwa podatkowego. Nie jest to rzadkie zjawisko. Ale mówimy o osobie, która pełni funkcję europosła! Jeżeli tylko chodzi o wynajem mieszkań, to oczywiście będzie miała bardzo wysokie kary. Być może nie skończy się to więzieniem, ale na pewno ją kompromituje.

Natomiast byłby duży problem, jeżeli jest to przykrycie jakiejś poważniejszej operacji. Nasuwa się również pytanie, skąd Adamowiczowie mieli pieniądze na tak dużą ilość mieszkań, że mogli je wynajmować. Skąd owe mieszkania się pojawiły? I być może dlatego, że pani Adamowicz nie potrafi tego wyjaśnić, ukrywała dochody z ich najmu.

Wspomniany przeze mnie akt oskarżenia obejmuje też dwóch biznesmenów, którzy sprzedali prezydentowi Adamowiczowi i członkom jego rodziny mieszkania po zaniżonych cenach. W zamian – prawdopodobnie – dokonano korzystnej dla tych biznesmenów zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Wydaje się więc, że korupcja w Gdańsku sięgnęła aż po szczyty miejscowej władzy. Czy mimo tego, da się jednak to miasto - nazywane „małą Sycylią" - „oczyścić”?

Gdańsk (i w ogóle Trójmiasto) jest stolicą poważniejszych grup przestępczych: od takich, które trudnią się nierządem nawet wśród nieletnich (przykład „Zatoki Sztuki”) do takich, które robią nieprawdopodobne interesy na nieruchomościach. Ale też grup narkotykowych, które wykorzystują ten szlak do przerzutu. Bo to jest miasto portowe. I zwykle miasta portowe obarczone są większym ryzykiem przestępczości. Problem polega na tym, że ona zaszła aż tak wysoko. I bez podjęcia walki z nią, nie da się nic zrobić. I to wspólnej walki! Bo Platforma nie może zachowywać się tak, jakby były naruszane jej interesy. Trzeba po prostu wspólnej zgody na to, żeby tego typu zjawiska wypalić.

Jednak widzimy już kolejnego polityka Platformy Obywatelskiej oskarżonego o przestępstwa. W związku z tym, czy nie warto byłoby, aby odpowiednie organy przyjrzały się w ogóle PO jako możliwej organizacji przestępczej?

Ryzykowne! Dlatego, że kiedy przyglądamy się poszczególnym przypadkom, a nawet ich powiązaniom, to jest to uzasadnione. Natomiast, gdyby przedmiotem śledztwa była sama partia, zawsze pojawiłby się zarzut o działanie polityczne. Więc trzeba bardzo ostrożnie z oskarżeniami. Tym bardziej, że to nie Platforma będzie skazywana, tylko jej konkretni politycy.

Więc tak naprawdę, skuteczne działania mogą być tylko wobec konkretnych polityków. Natomiast naszą rolą – dziennikarzy, publicystów – jest ocena sytuacji. A w świetle tego, co się dzieje, coraz więcej uzasadnienia znajduje stwierdzenie, że główny mechanizm działania Platformy jest charakterystyczny dla grupy przestępczej. Pisaliśmy tak. Wiedzieliśmy o tym. Ale dzisiaj mamy potwierdzenie ze strony prokuratury i służb zajmujących się walką z korupcją.