Eryk Łażewski, Fronda.pl: W nocy z wtorku na środę, na czterech warszawskich pomnikach zawieszono flagi LGBT, różowe maseczki z symbolami anarchistycznymi, przylepiono też kartki z wulgarnym manifestem. I nasuwa się pytanie: czemu ta akcja służy, po co została w ogóle zrealizowana?

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, historyk Kościoła: W Polsce, w wolnym kraju, każdy ma prawo manifestować swoje poglądy. Natomiast, musi to robić zgodnie z prawem. Na pewno w nocy - bez zgody tych, którzy opiekują się wspomnianymi pomnikami - taka akcja jest nielegalna.

Nic nie stało na przeszkodzie temu, aby środowisko LGBT zorganizowało legalną manifestację z zachowaniem prawa polskiego. Więc, niezależnie od tego, co i na którym pomniku zostało zawieszone, jest to działanie sprzeczne z prawem polskim i powinno być po prostu ścigane z urzędu. Natomiast w przypadku figury Chrystusa, dochodzi obraza uczuć religijnych. Bo Chrystus, jako jedna z trzech Osób Boskich, jest osobą najważniejszą dla każdego chrześcijanina. Ta figura - poza tym - stoi na terenie kościelnym, na schodach prowadzących do kościoła. Jest także ważna dla każdego mieszkańca Warszawy ze względów historycznych. I owa profanacja (świadomie nazywam to profanacją) nie mieści się w żadnych ramach cywilizowanych działań. To jest krzywda wyrządzona ludziom wierzącym.

Ale po co to wszystko było zrobione? Co sprawcy chcieli zamanifestować?

To jest prowokacja, potrzebna do tego, żeby przypomnieć o swoim istnieniu. Prowokacja bardzo ordynarna. I muszę powiedzieć, że ona środowisku LGBT wyrządza więcej krzywdy, niż daje dobrego. Bo to środowisko jest teraz postrzegane jako anarchiści, jako ludzie niekulturalni; ludzie, którzy w imię manifestowania swoich poglądów, atakują innych.

Każde środowisko, które jest agresywne, jest niebezpieczne. Zwłaszcza, że na jednym z pomników był taki napis: „To jest szturm! To jest atak!” Nie można przejść nad tym do porządku dziennego. Zwłaszcza w Europie, gdzie jest ogromne zagrożenie terroryzmem, różnymi ekscesami wywołanymi przez środowiska ekstremalne. Bo dzisiaj słowa o „szturmie” i „ataku” (a przecież nikt z nikim wojny nie prowadzi) mogą być zachętą dla kolejnych szaleńców, aby – jak to się dzieje gdzie indziej – podpalić kościół, podłożyć bombę, czy dokonać jeszcze innych krwawych odwetów. Słowa o „szturmie” i „ataku” – moim zdaniem – powinny być jednoznacznym sygnałem dla władz policji i ABW, żeby podjąć działania: przede wszystkim wyjaśnić, kto to zrobił i zabezpieczyć obywateli na przyszłość. Ochronić ich przed tego typu działaniami.

A czy można uznać, że to takie wulgarne potraktowanie figury Chrystusa stanowi przejaw nienawiści wobec po prostu katolików?

Tak! Wobec chrześcijan, nie tylko może katolików, chociaż figura była w kościele katolickim. A zatem cały system wartości, które przyniósł Chrystus na Ziemię, czyli Ewangelia - Dobra Nowina – jest atakowany w ten sposób. Tam są wyraźne wskazania, którymi kierują się setki milionów ludzi na całym świecie. Więc to jest także uderzenie we wspólnotę. Przecież Chrystus założył Kościół, czyli wspólnotę wszystkich ludzi ochrzczonych. I myślę, że to jest świadome działanie. To nie jest jakiś przypadek czy wybryk nastolatków. To jest agresja.

Chcę zwrócić uwagę na fakt, że przecież gdyby taka akcja była wymierzona na przykład w synagogę żydowską, czy w meczet muzułmański, to od razu byłaby reakcja prawie międzynarodowa. Bo nie tylko wierni tych wspólnot by reagowali, ale też organizacje międzynarodowe, może również ambasady innych krajów. Bo przecież nikt by się na takie rzeczy nie zgodził. Jeżeli wiec jest antysemityzm, czyli agresja przeciwko religii żydowskiej i w ogóle narodowości żydowskiej, to niestety tutaj mamy do czynienia z antychrześcijaństwem, czy z antykatolicyzmem: agresją wobec innych ze względu na wyznawaną religię.

A jak powinniśmy reagować na tego typu zachowania ludzi ze środowisk LGBT?

Przede wszystkim od tego są władze państwowe, jest Konstytucja, są prawa przyjęte przez Sejm, czyli Kodeks Karny. Musi być reakcja. Brak reakcji byłby najgorszą rzeczą w takiej sytuacji. Gdyby bowiem ją zbagatelizowano, to za jakiś czas byłoby już nie powieszenie flagi, ale na przykład podpalenie kościoła, co zresztą dzieje się na naszych oczach w Europie Zachodniej.

Zasadniczo więc, policja i prokuratura powinny zgodnie z prawem ową sprawą się zająć. Natomiast wspólny głos władz państwowych, kościelnych, także samorządu miasta Warszawy, który przecież odpowiada za sprofanowane pomniki, powinien jednoznacznie to potępić. Stwierdzić, że nie ma zgody na tego typu ekscesy. I wtedy rzeczywiście, może to być przestrogą dla innych, którzy by chcieli zrobić podobne rzeczy, bądź jeszcze gorsze.

A my – zwykli katolicy, zwykli obywatele – jak powinniśmy reagować?

Myślę, że zawsze powinniśmy się dołączyć do wszystkich, którzy apelują o powstrzymanie się przeciwko tego typu działaniom. Natomiast myślę, że akcja ekspiacyjna - złożenie kwiatów, zapalenie znicza pod sprofanowanym pomnikiem, ewentualnie wspólna modlitwa - będzie znakiem dla innych, że nie chodzi tylko o figurę jako pewien obiekt sztuki rzeźbiarskiej, ale też o wyznanie naszej wiary. Zwłaszcza, że Chrystus jest tak wymowny: dźwiga krzyż, w koronie cierniowej…

Widać tu jednoznaczne podkreślenie wartości chrześcijańskich. Ale również wartości patriotycznych. Bo z tą figurą wiąże się cała historia. Zwłaszcza teraz, w przededniu kolejnej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, kiedy owa rzeźba została zniszczona. Myślę więc, że nawet ludzie niewierzący, niezwiązani bezpośrednio z Kościołem, powinni docenić wartości patriotyczne tego symbolu. I choćby właśnie bukiet kwiatów, czy znicze…

To byłby sprzeciw, ale właśnie w duchu chrześcijańskim: zło dobrem zwyciężyć. Przez modlitwę i szacunek dla symbolu, dla tej figury Chrystusa.