Damian Świerczewski, Fronda.pl: Michał Sz. pseudonim „Margot” opuścił areszt, do którego trafił w związku z atakiem na furgonetkę fundacji „Pro – Prawo do Życia” oraz jej kierowcę. Wcześniej poręczyli za niego między innymi dwaj rabini, a jeśli chodzi o Kościół katolicki – ks. Adam Boniecki oraz ks. Alfred Marek Wierzbicki. Wydaje się, że tego typu akcje katolickich duchownych wprowadzają tylko jeszcze większy zamęt wśród wiernych. Jak ksiądz to ocenia?

Ks. prof. Andrzej Kobyliński: Owszem, od wielu lat ma miejsce w Kościele katolickim gigantyczny zamęt ideowy i doktrynalny, a ostatnio można powiedzieć, że ten kryzys zaczyna się jeszcze bardziej pogłębiać. Powstaje coraz większe pęknięcie między katolicyzmem konserwatywnym i katolicyzmem liberalnym. Katolicy konserwatywni i katolicy liberalni prezentują radykalnie odmienne oceny moralne takich zjawisk jak aborcja, homoseksualizm, eutanazja czy adopcja dzieci przez tzw. małżeństwa gejowskie. Nasza polska dyskusja jest częścią sporu globalnego, który dotyczy całego Kościoła katolickiego, innych wyznań chrześcijańskich oraz wszystkich pozostałych religii. W każdym kraju ta wielka wojna światopoglądowa ma swoją specyfikę. Na przykład w Niemczech debata ma głównie charakter filozoficzny i intelektualny, natomiast w Polsce można mówić o sporze w wersji brutalnej, tragikomicznej i ludycznej.

Dziś w rozmowie z Radiem ZET wspomniany aktywista podkreślił, że owszem – walka o pewne interesy... uzasadnia przemoc. Biorąc pod uwagę wspomniane poręczenie duchownych – powinni oni chyba teraz publicznie przeprosić za to, że w pewnym sensie opowiedzieli się tu po jednej ze stron?

Czytałem rozmowę z „Margotem” na portalu OKO.press. Jestem przerażony wulgarnością niektórych jego stwierdzeń. Rzeczywiście nasza wojna światopoglądowa w wersji tragikomicznej, brutalnej i ludycznej łączy się w niektórych przypadkach z przemocą. Oczywiście nie może być zgody na przemoc. Nie wolno atakować przeciwników aborcji i obrońców życia dzieci nienarodzonych. Jakakolwiek afirmacja przemocy jest niedopuszczalna. Nie ma dla niej żadnego usprawiedliwienia.

Jeszcze bardziej szokujące w tym kontekście wydaje się to, co Michał Sz. powiedział w rozmowie z „Vogue”. Poinformował, że pieniądze zebrane poprzez zrzutkę zostaną przekazane między innymi organizacjom, które „zajmują się organizowaniem aborcji na żądanie”. To już wojna cywilizacyjna na całego?

Dzisiaj aborcja na życzenie, szczególnie w wersji chemicznej, jest powszechnie dostępna. Niestety, coraz więcej kardynałów, arcybiskupów, biskupów, księży i ludzi świeckich milczy w tej sprawie. Także w Polsce mamy gigantyczny problem z aborcją chemiczną, która jest tematem tabu. Owszem, denerwuje mnie promocja aborcji przez „Margota”, ale jeszcze bardziej jestem przerażony totalnym milczeniem liderów Kościoła katolickiego w Polsce w sprawie aborcji chemicznej. Wprowadzenie do naszych aptek tabletek „dzień później” i „pięć dni później”, które w niektórych przypadkach mają działanie aborcyjne, właściwie nie zostało zauważone przez kościoły, organizacje społeczne, dużą część mediów. Trudno wytłumaczyć milczenie w tej sprawie na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. W niektórych krajach o wiele bardziej zsekularyzowanych i mnie religijnych niż Polska problem ten spotkał się z większym zainteresowaniem społecznym. Niestety, rozwój Internetu ułatwia dzisiaj dostęp do różnego rodzaju preparatów medycznych, umożliwiając w pewien sposób aborcję chemiczną dla wszystkich w wymiarze globalnym.

Margot” mówił też o tym, że rewolucja musi być krwawa, a on i pozostali aktywiści wcale nie osiągnęli jeszcze skrajnego radykalizmu i nie muszą się cofać, bo „nie mają nic do stracenia”. Kwestią czasu więc wydaje się to, kiedy dojdzie do kolejnych profanacji i ataków. Co wobec tego powinni robić katolicy? Jak protestować przeciwko temu, co usiłuje przeprowadzić w Polsce skrajna lewica?

Z jednej strony nie wolno lekceważyć działań podejmowanych przez aktywistów skrajnej lewicy, z drugiej – nie można przeceniać ich wpływu na życie społecznego. Osobiście uważam, że stanowią oni pewien margines. Szkoda, że większość środowisk katolickich w naszym kraju koncentruje swoją uwagę na ich działaniach. Kwestią tysiąc razy ważniejszą jest kształtowanie światopoglądowe młodego pokolenia. Niestety, zagadnienia związane z tożsamością płciową, homoseksualizmem czy ideologią LGBT są zasadniczo przemilczane na lekcjach religii, w parafiach, w ruchach katolickich, w Szkołach Nowej Ewangelizacji, w charyzmatycznych wspólnotach modlitewnych, w naszych rodzinach. Jeśli młody człowiek uczestniczy w lekcjach religii w szkole podstawowej i średniej, to ma w sumie ok. 900 jednostek lekcyjnych. Niestety, oddziaływanie światopoglądowe lekcji religii jest bardzo mizerne. Dlatego powiem trochę prowokacyjnie: mniej zainteresowania „Margotem”, więcej kształtowania umysłów młodych katolików w naszym kraju.

Liczba profanacji oraz pozostałych akcji środowisk LGBT w ostatnim czasie zdecydowanie wzrosła. Do tego stopnia, że wygląda to po prostu na z góry zaplanowaną strategię. Sądzi ksiądz, że w końcu także i w Polsce lewackie ideologie zaczną brać górę wśród ogółu społeczeństwa, czy też jednak jest nadzieja na odwrócenie trendu, za którym podąża Zachód?

Wzrost liczby profanacji jest głównie związany z trzema kampaniami wyborczymi, jakie mieliśmy na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Polityka dolała oliwy do ognia. Oczywiście nie ma zgody na profanacje jakichkolwiek symboli religijnych. Profanacje naruszają zasadę wolności sumienia i religii, która stanowi najważniejsze prawo człowieka. Jednak sprawą o wiele ważniejszą niż profanacje jest stan świadomości katolików w Polsce, szczególnie młodego pokolenia. Wydaje mi się, że obecnie większość młodych katolików w naszym kraju sympatyzuje ze środowiskami LGBT. Jedną z najtrudniejszych kwestii jest moralna ocena homoseksualizmu i tożsamości seksualnej człowieka.

Czego dotyczy ten spór?

Dyskusja wokół homoseksualizmu i tożsamości seksualnej w Kościele katolickim dotyczy zasadniczo trzech kwestii. Po pierwsze, jak oceniać tendencję homoseksualną i akty homoseksualne? Po drugie, co sądzić o małżeństwach jednopłciowych, adopcji dzieci przez pary homoseksualne i zawieraniu takich związków w świątyniach katolickich? Po trzecie, czy wolno dopuszczać osoby homoseksualne do święceń kapłańskich i biskupich oraz życia zakonnego? Na te trzy pytania kardynałowie, biskupi, księża, siostry zakonne, zakonnicy i ludzie świeccy z wielu krajów udzielają dzisiaj bardzo różnych odpowiedzi. Niestety, jedność doktrynalna w tych kwestiach jest już dzisiaj niemożliwa. Także w Polsce duchowni i świeccy są wokół tych kwestii głęboko podzieleni. Mamy prawdziwą wojnę.

Michał Sz. w rozmowie z mediami powiedział, że on i jego koleżanki „mają więcej wspólnego z myślą chrześcijańską niż oni”. Dodał: „Chrześcijaństwo jest zbyt poważną sprawą, by zostawiać ją w rękach polskich katolików”. Wydaje się, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu nikt by nawet nie wpadł na pomysł, aby mając takie poglądy, łączyć je w jakikolwiek sposób z chrześcijaństwem. Tymczasem dziś wielokrotnie spotykamy się z sytuacją, w której jakiś działacz LGBT usiłuje pokazywać Chrystusa jako rewolucjonistę, który dziś byłby po ich stronie. Czy nie jest tak, że to zbytnia „miękkość” wielu duchownych w podejściu do tematu ideologii LGBT, także tych wyżej postawionych w hierarchii kościelnej, sprawia, że lewacy korzystając z tego celowo mieszają pojęcia, wprowadzając coraz większy zamęt w samym Kościele?

Znakomita większość katolików liberalnych wspiera postulaty środowisk LGBT. W czerwcu 2017 roku James Martin opublikował szeroko komentowaną książkę pt. „Budując most: jak Kościół katolicki i społeczność LGBT mogą wejść w relację szacunku, współczucia i wrażliwości”. Martin jest amerykańskim duchownym katolickim, jezuitą, pisarzem, redaktorem prestiżowego magazynu „America”. W kwietniu 2017 roku papież Franciszek mianował go konsultorem Sekretariatu ds. Komunikacji Stolicy Apostolskiej. 6 lipca 2017 roku w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CNN James Martin wezwał księży katolickich o orientacji homoseksualnej do „coming outu” i publicznego dzielenia się swoją seksualnością. Nie ma co ukrywać, że najtrudniejszy spór toczy się w samym sercu Kościoła. W naszym kraju na razie dominują emocje, dlatego obecnie nie ma żadnej szansy na jakąkolwiek merytoryczną dyskusję. Mam nadzieję, że prędzej czy później będzie można spokojnie rozmawiać o tych trudnych kwestiach, które mogą stać się przyczyną schizmy w Kościele katolickim. Spektakularnym potwierdzeniem takiego zagrożenia jest przypadek Malty.

Ten kraj jest powszechnie uznawany za jedno z najbardziej katolickich społeczeństw na świecie. W jaki sposób katolicy maltańscy traktują ideologię LGBT?

Z jednej strony, rzeczywiście społeczeństwo maltańskie jest bardzo religijne. Prawie wszyscy mieszkańcy tej wyspy są katolikami. Malta to państwo wyznaniowe. W konstytucji tego kraju jeden z artykułów mówi o tym, że „religią Malty jest rzymsko-katolicka religia apostolska”. Z drugiej strony, w roku 2014 parlament Malty zalegalizował tzw. małżeństwa homoseksualne i przyznał parom jednopłciowym prawo do adopcji dzieci. W lipcu 2017 roku parlament maltański przyjął kolejną ustawę, która zrównała pod każdym względem małżeństwa homoseksualne z małżeństwami heteroseksualnymi. Nowa ustawa zakazuje stosowania takich określeń, jak „matka”, „ojciec”, „mąż” czy „żona”. Obecnie na Malcie wolno mówić jedynie ogólnie o rodzicach i małżonkach. Za przyjęciem nowej ustawy głosowało 66 parlamentarzystów, natomiast tylko jeden był przeciw. Czy Polska wybierze drogę Malty?