W związku z rocznicą wybuchu Powstania Styczniowego przypominamy wywiad z wybitnym historykiem, pisarzem, publicystą, sowietologiem, profesorem nauk humanistycznych, nauczycielem akademickim Uniwersytetu Jagiellońskiego, profesorem zwyczajnym w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk Andrzejem Nowakiem.

Fronda: Czy Powstanie Styczniowe było konieczne?
Prof. Andrzej Nowak: Powstanie Styczniowe było nieuchronne. Ludzie, którzy mieszkali wtedy pod zaborem rosyjskim na ziemiach centralnej Polski w Warszawie, Radomiu, Sandomierzu, wszędzie tam gdzie zaczęli rozprostowywać karki po nocy paskiewiczowskiej i okresie twardych działań antypolskich. Gdy z nadziejami rozglądali się po rzeczywistości, której Rosja zdawała się wchodzić w epokę przemian po wojnie Krymskiej, dowiedzieli się z ust samego cara Aleksanrda II, że nie będzie żadnych marzeń o wolności. To było potwierdzone na setki sposobów przez rosyjskie elity polityczne, które nie chciały żadnej, dającej szansę Polsce, realnej autonomii.

Bunt wobec rosyjskiej władzy dojrzewał...

Społeczeństwo polskie musiało się sprzeciwić niewoli, która trwała już 70 lat. Wielkie manifestacji w latach 60-62, w których brało udział setki tysięcy Polaków pokazały, że nie chcą żyć w Polsce zniewolonej, że chcą godnego życia. Władze rosyjskie odpowiedziały na to brutalnymi represjami i jednocześnie pozorowaną ugodą, której symbolem był hrabia Wielopolski. On zdecydował się zniszczyć polski ruch niepodległościowy, organizując brankę czyli 25 służby, z której faktycznie nie było powrotu dla najbardziej patriotycznego elementu w Polsce. Odpowiedzią na to musiało być powstanie, bo gdyby go nie było - Polacy pokazaliby, że dają się bezkarnie poniżać. Tego buntu, które przyjęło formę powstania nie mogło nie być.

Co oznacza Powstanie Styczniowe z dzisiejszej perspektywy?

To przede wszystkim skuteczność w tej propagandzie antypolskiej, która dominuje w dzisiejszych mediach. W mentalności ludzi, którzy nie mają żadnego pojęcia o polskiej historii, a wypowiadają się z dużą pewnością i swadą na jej temat. Paradoksalnie to właśnie powstanie jest dowodem skuteczności walki o wolność i niepodległość. Po pierwsze, skuteczności, która pokazała, że Polacy nie pogodzili się po tylu latach z utratą swojej niepodległości. Po drugie, powstanie przyciągnęło na stałe chłopów do polskości. To zaczęło się od manifestu radykalnego uwłaszczenia chłopów. On, ogłoszony przez powstańców nie mógł przynieść natychmiastowych skutków i chłopi masowo do powstania nie mogli przystać i nie przystali. Choć nie jest prawdą, że walczyli tylko przeciw powstańcom, zdzierali z nich buty gdy byli ranni, czy ich dobijali w służbie carskim władzom. Były miejsca na Podlasiu w Świętokrzyskiem, czy na Żmudzi wśród chłopów litewskich, gdzie chłopi wzięli udział w powstaniu. Po ogłoszonym manifeście, władze c`arskie, aby nie być gorsze od powstańców, musiały dać polskiemu chłopu lepsze warunki w uwłaszczeniu, lepsze niż chłopu rosyjskiemu. Ten chłop mógł w związku z tym szybciej zapomnieć o pańszczyźnie czy zniewoleniu społecznym niż chłop rosyjski.

To otwarło chłopom drogę do świadomego bycia Polakiem?

Tak, do świadomości narodowej. Nie mógł chłop stać się świadomym patriotycznie nie zapomniawszy wcześniej o pańszczyźnie. Ten właśnie czas, wywalczony de facto przez Powstanie Styczniowe skrócił się bardzo. Pozyskanie tej ogromnej masy, prawie 80 proc. do polskości było ogromnym sukcesem nie w samym 1963 r. ale dzięki niemu.

Wiemy, że wielka ofiara złożona przez powstańców nie poszła na marne.

Ci, którzy przeżyli, albo urodzili się później, jak np. Józef Piłsudski, żyli w poczuciu zobowiązania, że to, co zaczęli powstańcy styczniowi musi zostać dokończone. Praca organiczna będąca kontynuacją i testamentem powstańczej walki, ta gigantyczna praca – została wykonana. Jako testament, a nie jako krytyka Powstania Styczniowego, czy przeciwstawienie powstaniu. Nie można przeciwstawiać pracy organicznej powstaniu – one się dopełniają i tworzą całość.

Jak postać o. Honorata Koźmińskiego...

Warto więc tu przypomnieć, że to powstanie było szczególnie związane z wyznaniem katolickim. Od księży zaczęła się rewolucja moralna w 1860 r. Przypomnijmy skalę prześladowań w powstaniu, gdy kilkuset z nich było aresztowanych, więzionych, zamordowanych, powieszonych czy wywiezionych na Syberię. To był sam rdzeń polskiego oporu narodowego. Wynikało to ze znaczenia religii katolickiej dla narodu. Rosjanie to docenili i chcieli zniszczyć najpierw księży potem panów, którzy byli głównymi depozytariuszami polskiej świadomości narodowej. Ona została potwierdzona ofiarą polskich księży. Mamy przecież trzech świętych związanych z Powstaniem Styczniowym: Rafała Kalinowskiego, brata Alberta Chmielowskiego, który stracił nogę w powstaniu i abp warszawskiego Zygmunta Szczęsnego-Felińskiego, który za zuchwały list do cara, o zwrócenie Polsce zabranych ziem, został zesłany w głąb Rosji i tam dokonał żywota.

Na wspomnienie zasługuje również postawa Romualda Traugutta.

To symbol chrześcijańskiej ofiary. Najwspanialszy z przywódców powstania Romuald Traugutt, który umarł na szubienicy 5 sierpnia 1864 r, ucałował stryczek wskazując, że dla chrześcijaństwa i narodu ma umrzeć, przebaczył oprawcom i dziś jest również kandydatem na ołtarze. Był przykładem bardzo mądrego i odpowiedzialnego dowódcy oraz bardzo dobrego organizatora.


Rozmawiał Jarosław Wróblewski