Dziś rano w kilku powiatach Słowacji rozpoczęła się pierwsza część ogólnokrajowego testu na koronawirusa, który ma potrwać przez trzy kolejne weekendy. Już wiadomo, że w ciągu kilku godzin przybyła pewna ilość zidentyfikowanych zakażonych, co w oczywisty sposób wpłynie na korektę danych zbieranych podczas testów tradycyjnych oraz na oparte na nich statystyki. Nietrudno spostrzec, że wyniki słowackiego testu będą miały znaczenie nie tylko dla południowych sąsiadów, ale dla wręcz dla całego świata. Z oczywistych względów będą one interesujące z polskiej perspektywy. Nawet jednak porównanie obecnych danych z Polski i Słowacji, rodzi szereg pytań. Dane te różnią się w sposób zastanawiający.

Od dzisiaj do niedzieli testowani są mieszkańcy kilku powiatów leżących na polskim pograniczu. Są to obszary z największą ujawnioną liczbą zakażeń, która stale rośnie i to w przyspieszającym tempie. Chodzi o trzy powiaty (dolnokubiński, namiestowski oraz twardoszyński) leżące po słowackiej stronie Orawy oraz powiat bardejowski (we wschodniej części kraju, sąsiadujący z polskimi powiatami sądeckim i gorlickim). Badanie zostanie powtórzone za tydzień, kiedy to również rozpocznie się ono w pozostałej części kraju. Zakłada się, że mieszkańcy kraju zostaną przetestowani dwukrotnie.

Jak przebiega test?

Z relacji słowackich mediów wynika, że testowanie przebiega zgodnie z planem i bez specjalnych zakłóceń, choć gdzieniegdzie tworzą się kolejki, a w przypadku niektórych miejscowości mówi się o zbyt małej liczbie osób zaangażowanych w operację. Frekwencja jest ponoć wyższa niż w czasie wyborów, do czego jednak zapewne przyczyniła się groźba dodatkowych obostrzeń dla osób, które nie będą chciały poddać się badaniu. Równolegle z rozpoczęciem pierwszej części ogólnokrajowego testu przetestowano także posłów parlamentu, ujawniając nowe przypadki zakażeń. Chorych jest 4 ze 150 członków jednoizbowej Rady Narodowej Republiki Słowackiej.

Wnioski mogą być interesujące

Przy wszystkich kontrowersjach i zastrzeżeniach (np. co do skuteczności testów), słowacka operacja niewątpliwie dostarczy interesujących danych. Przede wszystkim, wychwycenie przypadków nieujawnionych przez przyjęte dotychczas procedury pozwoli określić (przynajmniej z większym prawdopodobieństwem) jaka jest liczba przypadków aktywnych, ile osób łącznie zostało zakażonych i jaki odsetek społeczeństwa stanowią. Tym samym można będzie oszacować jak dane zbierane dotychczas mają się do rzeczywistości. Interesująca jest wreszcie kwestia ilości oraz odsetka zakażeń bezobjawowych.

Trzy sąsiednie kraje, różne dane

Na pełne wyniki i wnioski ze słowackiego testu poczekamy kilka tygodni. Warto jednak spojrzeć już teraz na aktualne dane. Jeżeli porównamy dane polskie i słowackie, okaże się, że mamy tu do czynienia z różnicami co najmniej zastanawiającymi, o ile nie wręcz szokującymi. Warto zresztą spojrzeć na dane z trzech sąsiednich krajów, Polski, Słowacji i Czech oraz ich pogranicza.

Spójrzmy najpierw na stosunek zakażeń od początku pandemii do liczby ludności.

Dla Słowacji wynosi on 0,69%, w tym dla kraju żylińskiego (graniczącego z Polską i Czechami) 1,17%. W testowanych obecnie powiatach jest to: 3,62% dla powiatu twardoszyńskiego, 2,69% namiestowskiego, 2,17% dolnokubińskiego.

Dla Polski jest to 0,59%. Dla województwa małopolskiego wynosi on 0,87%, dla śląskiego 0,77%. Dodajmy, że z wyżej wymienionymi powiatami słowackiej Orawy graniczą powiat tatrzański z liczbą 1,36% oraz powiat nowotarski z liczbą 1,01%.

Znacznie wyższe liczby podają Czechy. Tutaj od początku pandemii zakazić się miało 2,08%, natomiast dla kraju morawskośląskiego (graniczącego z Polską i Słowacją) jest to 1,82%.

Oto, jak przedstawia się wg dotychczasowych danych śmiertelność w związku z zakażeniami koronawirusem, a więc ilość zgonów wobec ilości zakażeń (nie wyodrębniamy tu przypadków "spowodowanych" oraz w wyniku "współistnienia"). W przypadku Polski ma to być 1,8%, w przypadku Czech 0,82%, w przypadku Słowacji natomiast jedynie 0,32%.

Jaki odsetek ludności w trzech krajach zmarł w związku z koronawirusem? W przypadku Słowacji wynosić ma on 0,00245%, w przypadku Polski 0,01086%, w przypadku Czech 0,01725%.

Wychodziłoby zatem na to, że z jednej strony w naszym kraju mamy w porównaniu z Czechami i Słowacją najmniej przypadków zakażeń w stosunku do liczby ludności, a równocześnie śmiertelność związana z koronawirusem w przypadku Polski jest ponad dwukrotnie większa niż w Czechach, zaś sześciokrotnie większa niż na Słowacji. To już samo w sobie powinno skłaniać do pytania o wiarygodność danych.

Test słowacki na pewno przyczyni się do istotnej korekty dotychczasowych danych w tym kraju. Wówczas jednak różnice w danych dla Polski i Słowacji okażą się jeszcze bardziej od siebie odbiegające. Czy nie warto byłoby podobnego testu wykonać na wybranym obszarze Polski?


Tomasz Poller