Reperkusje wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej będą się obijały o szklane wieżowce Londynu jeszcze przez długie lata. Londyn – globalne centrum finansowe i walutowe, ma wiele do stracenia - czytamy na łamach portalu Bloomberg.com, cytowanego przez "Forsal.pl".

"Consulting, finanse, ubezpieczenia, usługi prawne oraz inne powiązane odpowiadają za 12 proc. brytyjskiego PKB. Branże te płacą większe podatki niż jakikolwiek inny sektor, a dzięki nim pracę ma ok. 2,2 mln osób. Na pewno nie zobaczymy nagle tysięcy bankierów, którzy przez lotnisko Heathrow opuszczą Londyn, ale spokojnie można założyć, że City ucierpi na Brexicie, a inne europejskie miasta mogą tylko zyskać" - wskazuje Bloomberg.

Pytanie, czy wśród tych miast może być także Warszawa? Bloomberg twierdzi, że jak najbardziej, pisząc:

"Polacy w ostatnim czasie pod względem liczebności wyprzedzili Hindusów i stali się największą grupą imigrantów na Wyspach. Niestety niesprawiedliwie zostali też uznani za symbol języczka u wagi, który pomógł Brytyjczykom podjąć decyzję o Brexicie. To dość ironiczne, że Warszawa mogłaby skorzystać na tej zmianie. Zagraniczne instytucje kontrolują ok. 60 proc. aktywów w polskim sektorze finansowym, a w kraju działa wiele firm, takich jak BNP Paribas, Goldman Sachs czy UBS, które prowadzą tu swoje biura wsparcia. Polska jednak nie jest członkiem strefy euro.

Wiele miejsc pracy, które pojawią się w Warszawie, prawdopodobnie będą zlokalizowane w obszarze usług back-office, takich jak technologie czy księgowość. Polacy jednak nie tracą nadziei. „Zagraniczni inwestorzy pojawiają się stopniowo. Często w ślad za usługami z obszaru back-office przychodzą usługi typu mid-office oraz inne” – komentuje Bartłomiej Pawlak z rządowej agencji promującej inwestycje zagraniczne".

Całość czytaj na łamach portalu Forsal.pl

ol/forsal.pl