Misjonarz kilka dni temu został uwolniony, w niedzielę wrócił do Warszawy.

Kapłan z diecezji tarnowskiej został uprowadzony przez rebeliantów w nocy z 12 na 13 października z misji w Baboua w Republice Środkowoafrykańskiej, ok. 50 km od granicy z Kamerunem. Następnie został wywieziony w stronę granicy z Kamerunem.
Na konferencji prasowej w niedzielę ks. Dziedzic wspominał, że rebelianci z grupy Front Demokratyczny na rzecz Ludności Środkowoafrykańskiej (FDPC) przyszli w nocy i chcieli uprowadzić dwóch księży. Poinformowali, że nie chcą pieniędzy, ale chcą porwaniem wymusić uwolnienie swojego szefa, Abdoulaye Miskine.

„Bojownicy początkowo chcieli uprowadzić dwóch polskich księży. Dziedzic zaproponował jednak, by wzięli ze sobą tylko jego, na co bojownicy w końcu przystali. - Szedłem 5 km drogą asfaltową w kierunku Kamerunu, później skręciliśmy w las. (Szliśmy - red.) przez las, przez ścieżki, czasem maczetami robili drogę, żebyśmy mogli przejść. Szedłem ok. 35 km - wspominał ksiądz” - przytacza relację Tvn24.pl. Kapłan podkreślił, że podróż przez burz była bardzo męcząca.

Po kilkunastu godzinach marszu mężczyźni dotarli do celu. Jak wspominał misjonarz, w bazie panowały bardzo prymitywne warunki. Więźniowie mieszkali w namiotach, leżeli na karimatach i byli skuci po dwóch. - Mnie nie skuli łańcuchami. Mnie szanowali, dlatego że jestem księdzem, że jestem biały – powiedział ks. Dziedzic.

Wraz z kapłanem uwolnionych zostało 15 osób. Dzięki wstawiennictwu ks. Dziedzica u prezydenta Republiki Konga, z którym ks. Dziedzic spotkał się po uwolnieniu, kolejnych 10 uwięzionych odzyskało wolność.

Według rzecznika MSZ Marcina Wojciechowskiego w trakcie negocjacji ws. uwolnienia kapłana "wobec państwa polskiego nie było formułowanych żadnych żądań". W resorcie specjalnie w tym celu powołano zespół kryzysowy. Grzegorz Schetyna powołał też specjalny zespół międzyresortowy, który zajmował się sprawą.

W Republice Środkowoafrykańskiej pracuje obecnie ponad 30 polskich misjonarzy, w tym 11 księży, i jedna osoba świecka z diecezji tarnowskiej.

ed/TVN24.pl