Były prezydent Lech Wałęsa podczas podpisywania tzw. "Pomorskiej Deklaracji Obrony Demokracji"(jak widać, już sama nazwa dokumentu sygnowanego przez przedstawicieli 15 różnych środowisk jest dość ciekawa...) wygłosił płomienną odezwę do narodu.

Wałęsa apelował o... odsunięcie PiS od władzy. W przeciwnym razie, zdaniem byłego prezydenta, w Polsce wybuchnie wojna domowa. 

"Musicie zrobić wszystko, żeby odstraszyć tych niebezpiecznych ludzi. Tak, aby nie szkodzili Polsce. Gdybym był młodszy sam bym walczył, ale mogę tylko apelować(...) Dziś ojczyzna naprawdę jest w potrzebie i konieczna jest kartka wyborcza"- przekonywał pierwszy przywódca "Solidarności". 

"Do władzy doszli okropni ludzie, nieodpowiedzialni, łamiący prawo i konstytucję. Jeśli chcecie Polskę uratować, to bierzmy się do roboty. Musimy ich rozliczyć i odstawić. A jeśli nie… To się skończy wojną domową. Ja się na tym znam. Zagłosujcie i odstawcie tych oszustów i bezczelnych ludzi, którzy niszczą Polskę"-apelował były prezydent. Deklarację podpisała cała "śmietanka" opozycji totalnej, m.in. Barbara Nowacka, Sławomir Neumann, a także Bogdan Borusewicz, Henryka Krzywonos, Bogdan Lis i oczywiście Lech Wałęsa. 

 

yenn/Facebook, Fronda.pl