Portal Fronda.pl: Kolejne - po Rybniku i Elblągu - zwycięstwo PiS to jakiś przełom? Frakcja, która do tej pory przegrywała wybory kilka razy z rzędu chwyciła lepszy wiatr w żagle? 

Łukasz Warzecha: Raczej nie można w tym przypadku mówić o jakimś przełomie, bo jeśli on miał nastąpić, to nastąpił wcześniej, a teraz mamy do czynienia z podtrzymywaniem tendencji wzrostowej. Tendencji, która w przypadku PiS nie jest też wielkim zaskoczeniem, bo w sondażach widać ją już od dobrych kilkunastu tygodni. O ile można było powiedzieć, że zwycięstwo kandydata PiS w Elblągu było rzeczywiście pewnym zaskoczeniem, o tyle zwycięstwo kandydata PiS na Podkarpaciu takim zaskoczeniem nie jest. To region, w którym partia Kaczyńskiego jest silna od dawna, więc zwycięstwo było do przewidzenia. Byłoby dziwne, gdyby ono nie nastąpiło. Oczywiście, dla polityków PiS to jest powód do radości. Każde zwycięstwo jest jakimś sygnałem, że tendencja wzrostowa się utrzymuje, ale akurat w tym przypadku to było do przewidzenia, nic nadzwyczajnego.

PiS zdoła utrzymać tą wzrostową tendencję do wyborów parlamentarnych? 

To bardzo dobre pytanie. Wiele zależy od tego, kiedy będą te wybory. W ostatnim czasie komentatorzy dużo mówią o wcześniejszych wyborach. Niektórzy twierdzą, że Donald Tusk poważnie rozważa taką opcję. Być może tak jest, ale moim zdanie, byłoby to bardzo trudne. Nie chcę przesadnie wchodzić w konstytucyjne meandry, jednak zawsze trzeba przypominać, jakie możliwości wchodzą w grę. Jedną opcją, moim zdaniem nieuwzględnioną przez premiera, gdyż wiążę się ona z wieloma problemami dla całego kraju, jest celowe nieuchwalenie budżetu. To mocno odbiłoby się na sytuacji finansowej państwa, więc raczej w ogóle nie wchodzi w grę. Drugą możliwością jest samorozwiązanie parlamentu, ale tu jest potrzebna większość ustawowej liczby posłów. Moim zdaniem, tych 2/3 absolutnie nie będzie, ponieważ jedyną frakcją, której może teraz zależeć na wcześniejszych wyborach jest właśnie Platforma, która tych 2/3 w Sejmie oczywiście nie ma. Wreszcie trzecią możliwością jest podanie rządu do dymisji, ale to także niesie ze sobą bardzo duże ryzyko. Zanim doszłoby do rozwiązania parlamentu przez prezydenta, musiałyby nastąpić trzy konstytucyjne kroki, próby powołania nowego rządu. To bardzo nieprzewidywalne i powoduje destabilizację polityczną. Nie sądzę, by Donald Tusk zdecydował się na przejście przez to. Nawet jeśli premier myśli o wcześniejszych wyborach, to w tej chwili nie za bardzo mógłby je zrealizować.

Załóżmy więc, że do kolejnych wyborów parlamentarnych mamy dwa lata. 

To jest jeszcze dużo czasu, kiedy można sporo zyskać, głównie kosztem przeciwnika – moim zdaniem, w tej chwili zysk PiS nastąpiłby głównie kosztem przeciwnika. Nastąpiło pewne odwrócenie sytuacji – do tej pory to Platforma była silna słabością PiS, teraz jest na odwrót. Ale w tym czasie można też stracić. Mnie szczególnie zastanawia to, jak dwa typy wydarzeń mogą się odbić na poparciu dla PiS. Pierwszy typ wydarzeń opisuje na przykład najnowszy „Wprost”. Mam tu na myśli wszelkiego rodzaju wpadki, lapsusy, sytuacje, w których politycy PiS są tak pewni siebie, że tracą samokontrolę, przestają uważać na to, co robią i zachowują się tak, że można to bardzo łatwo wykorzystać przeciw nim. Drugim typem wydarzeń są programowe wypowiedzi prezesa Kaczyńskiego i członków jego partii. Tu wskazuję przede wszystkim na to, co w ostatnim czasie Jarosław Kaczyński mówił na temat ekonomii, gospodarki, przedsiębiorców, etc., przesuwając PiS mocno w kierunku etatyzmu, a ja powiedziałbym, że nawet w kierunku socjalizmu. Tu pojawia się pytanie – czy to zacznie zabierać PiS wyborców? Nie podejmuję się odpowiedzi, jednak zdaję sobie sprawę z tego, że w czasie kryzysu i takiej sytuacji gospodarczej, jaką obecnie mamy w Polsce, wielu wyborców jest nastawionych prosocjalnie. Można założyć, że przez jakiś czas taka retoryka i propozycje programowe nie spowodują spadku poparcia. Ale w pewnym momencie może powstać jakaś trzecia siła, która w sferze obyczajowej i państwowej będzie konserwatywna, zaś w gospodarczej – wyraźnie liberalna. I zacznie przejmować tych, którzy byli skłonni głosować na PiS nawet z retoryką socjalną, tylko dlatego, że nie było innej propozycji. Pewne niebezpieczeństwa są, dlatego na miejscu polityków PiS pamiętałbym o tym, że do planowych wyborów jest bardzo dużo czasu. Przez te dwa lata trzeba uważać na to, co się robi, mówi, jak się zachowuje. Jest dużo czasu, żeby stracić to, co się zyskało. 

Rozm. MBW