Przemysław Wipler jest gotów ustąpić miejsca na fotelu szefa Stowarzyszenia "Republikanie" Jarosławowi Gowinowi jeśli ten postanowi opuścić PO. Czy to Pana zdaniem wypowiedź spontaniczna, czy część planu, którego my jeszcze po prostu nie znamy.

Odpowiedź na to brzmi - trochę tak, trochę nie. Obaj Panowie z pewnością się ze sobą konsultowali, ale z pewnością nie ma planu w szczegółach między nimi uzgodnionego. Choć z pewnością obaj od samego początku uwzględniali możliwość współpracy, ale bez bieżącego porozumiewania się.

Zastanawiam się, czy taka wypowiedź nie osłabia pozycji Przemysława Wiplera.

Nie sądzę, myślę, że może być nawet odwrotnie. Myślę, że to jest ukłon w stronę polityka bardziej doświadczonego, bardziej znanego, z silniejszą marką. To w ogóle dobrze świadczy o Przemysławie Wiplerze, że deklaruje chęć wycofania się. W ten sposób próbuje zlikwidować ten zasadniczy problem, który powstał w momencie jego wyjścia z PiS-u. Wszyscy w zasadzie komentatorzy zauważali, że to utrudnia sytuację Gowinowi, ponieważ on musiałby przyjść na gotowe, na to co już zrobi Wipler i musiałby być osobą proszącą o to, żeby go wpuszczono w strukturę. To byłoby niemożliwe ze względów prestiżowych, ale też sam Gowin stawałby się mniej wiarygodny jako ten, który musi się dogadywać, musi prosić dużo młodszego polityka, z dużo mniejszym stażem, żeby udostępnił mu miejsce, posunął się na ławce.

Wygląda, że w tym jednym zdaniu zarysował się plan polityczny – wystarczy, że Gowin przegra wybory w Platformie i...

Jarosław Gowin swój plan polityczny ma od dawna. Moim zdaniem wybory na przewodniczącego PO są elementem tego planu. Nie sądzę, żeby Gowin dalszą swoją przyszłość łączył z Platformą. Mamy teraz możliwość wyjścia ze wspomnianego przez mnie problemu z twarzą przez obu polityków. Wipler się jawi jako poważna osoba, ponieważ jest wstanie ustąpić i obserwatorzy nie mają wrażenia, że robi to wszystko pod siebie, skoro jest gotów się posunąć i od razu o tym mówi. A Jarosław Gowin będzie mógł przyjść na gotowe z pozycją najsilniejszego i lidera. To jest moim zdaniem dosyć zręczne posunięcie Przemysława Wiplera.

Jest miejsce dla ich ugrupowania na scenie politycznej, gdyby takie powstało? Przemysław Wipler podpadł nieco mediom badaniami zorganizowanymi przez pracownię "Homo Homini".

To jak "Homo homini" robi badania to jest jedna sprawa, ale mimo to nie dyskredytowałbym ich do końca. Nikt praktycznie nie zauważył, że ten wynik, to nie był wynik samych republikanów. Tam o ile pamiętam było pytanie o Republikanów powstałych z połączenia sił Gowina, Wiplera i Pawła Kowala. To jednak moim zdaniem zmienia postać rzeczy. Zagrał tu też efekt nowości (oprócz efektu zjednoczenia). Jeżeli się po raz pierwszy prezentuje ludziom jakąś nową ofertę, w tego typu zestawieniu, to ona zbiera dobre recenzje. Oczywiście wynik 19 proc. Był przestrzelony, ale nie powiedziałbym, że jakoś dramatycznie. Jeżeli republikanie mają jakąś szansę, to ta szansa jest w jak najszerszym froncie takich osób o podobnych poglądach. Jeżeli to byliby Republikanie z Gowinem, Wiplerem i jeszcze ze wspomnianym Pawłem Kowalem, to myślę, że możemy mieć bardzo poważną ofertę.

Do kogo ta oferta mogłaby być skierowana? Kto mógłby być nią zainteresowany?

Grupa docelowa pojawia się coraz czytelniej, chociaż ona nie jest bardzo duża. Myślę, że wszyscy trzej politycy sobie z tego zdają sprawę - grają prawdopodobnie o 10 proc. To byłby oczywiście znakomity wynik – myślę teraz o potencjalnym elektoracie. Jest to elektorat sklejony z dwóch grup ludzi. Pierwsza grupa to są ci którzy są bardzo rozczarowani PO, a z różnych powodów nie są w stanie zaakceptować oferty PiS. Druga grupa to są Ci, których odrzuca coraz bardziej agresywna, socjalna retoryka PiS. Nie chcą głosować na PO, byli skłonni głosować na PiS zanim PiS skręcił w stronę radykalnie socjalną. Skoro jednak dostają ofertę, która jest wyraźnie liberalna w sferze gospodarczej i konserwatywna w sferze obyczajowej to ją wybiorą. Myślę, że potencjalnie taka grupa osób jest, choć nie jest ona wielka. Osób o tego typu poglądach nigdy nie ma dużo. Jednak nawet 8-10 proc. to jest taka siła, która pozwala zostać trzecią, czwartą siłą w parlamencie.

Czyli plan minimum to przebić próg procentowy w wyborach parlamentarnych – zadanie jak się zdaje bardzo trudne dla nowych ugrupowań w ostatnich latach.

Pamiętajmy, że po drodze są jeszcze dwa cykle wyborcze – jeden to ewentualne nowe wybory w Warszawie, a drugi to wybory do Parlamentu Europejskiego. To na pewno będą pewnego rodzaju próby. Teraz zobaczymy, zwłaszcza podczas tych drugich, bo to będą regularne wybory w skali ogólnokrajowej, jak sobie to nowe ugrupowanie poradzi. Przede wszystkim zobaczymy, czy do tego czasu nastąpi już jakieś połączenie sił czy nie.

Rozmawiał Tomasz Rowiński