Minister Antoni Macierewicz stwierdził, że Wojciechowi Jaruzelskiemu trzeba odebrać stopień generała. Minister powiedział, że „zbrodniarze odpowiedzialni za działanie zbrojne przeciwko własnemu narodowymi nie zasłużyli na to, by nosić te stopnie wojskowe”. Co bardziej patriotyczne środowiska stwierdzały na taką konieczność już dawno, ale do tej pory kolejne ekipy rządowe przechodziły nad „generałem” Jaruzelskim do porządku dziennego. O komentarz w sprawie odebrania stopnia generalskiego Wojciechowi Jaruzelskiemu, poprosiliśmy Bronisława Wildsteina:

Bronisław Wildstein: Moim zdaniem pomysł, by odebrać Wojciechowi Jaruzelskiemu stopień generalski jest działaniem słusznym. Jest to problem o tyle bardziej skomplikowany, że dotyczy on historii, bo Jaruzelskiego nie ma już między nami. Mamy w historii Polski różne postaci, które się bardzo źle zasłużyły, a które mają tytuły generalskie. Ale jeśli byśmy podchodzili do tego w ten sposób, że sprawa stanu wojennego i komunizmu jest świeża i rzutuje na naszą rzeczywistość, a także pokazuje pewien porządek, odnosząc się do porządku aksjologicznego, w którym powinniśmy funkcjonować, to przy takim założeniu odebranie tytułu generalskiego Jaruzelskiemu byłoby ze wszech miar zasadne.

Przypominam, że nawet w polskiej konstytucji znajduje się passus, który stwierdza, że komunizm był totalitaryzmem, ideologią, która jest zaprzeczeniem tych wartości, które akceptujemy. Komunizm był ideologią i systemem totalitarnym, wprowadzonym w Polsce w interesie obcego mocarstwa, aby uzależniać Polaków. Abstrahując od tego, że był antydemokratyczny, antywolnościowy i sprzeczny z jakimkolwiek porządkiem wartości. Poza tym był narzędziem obcej dominacji. Wojciech Jaruzelski był jednym z tych, którzy instalowali ten system w interesie obcego mocarstwa i kontrolowali to co działo się w Polsce. Gdy nastąpiła erupcja wolnościowych tendencji jaką była Solidarność, to Jaruzelski zrobił wszystko, by ją zniszczyć, czego stan wojenny był przykładem. Nie cofano się przed niczym: przed zbrodnią, zabójstwami, itd. Wiedział jaka będzie liczba ofiar, a nawet odwoływał się do obcego mocarstwa, czyli do Związku Sowieckiego, aby w razie niepowodzenia operacji przeprowadzanej rękami polskimi, uzyskać pomoc zagranicy. A więc był zdrajcą par excellence.

To, że w 1989 roku poszedł na ustępstwa, gdy władza wymykała mu się z rąk, to niczego nie zmienia. W sytuacji zagonienia do narożnika, rozmaici zbrodniarze, przestępcy usiłują porozumieć się ze swoimi dotychczasowymi ofiarami. Potem to co stało się w Polsce i tak wyrwało mu się z rąk. Jest to postać zdecydowanie i jednoznacznie negatywna. W związku z tym taki symboliczny akt odebrana mu generalskich szlifów byłby uzasadniony. Chociaż jak powtarzam, w historii Polski znajdują się liczne postacie, które ciemno zapisały się w naszych dziejach, a miewały takie tytuły.