Tomasz Wandas, Fronda.pl: W kampanii prezydenckiej Andrzej Duda zapewniał, że jak będzie prezydentem, to opublikuje raport do aneksu WSI, Jarosław Kaczyński też był zdania, że jest to konieczne. Dlaczego zatem dziś treść tego raportu pozostaje w dalszym ciągu ukryta i nic nie wskazuje na to, że prezydent zdecyduje się go opublikować?

Wojciech Sumliński, psycholog, publicysta: Najwłaściwszym adresatem tego pytania były prezydent Andrzej Duda, bądź prezes Jarosław Kaczyński. Ja natomiast – z racji, że nie wiem „co mają w głowie” prezydent i prezes – mogę wypowiedzieć się na ten temat, w oparciu o wiedzę zakulisową i o hipotezy.

Słucham zatem.

Wszyscy pamiętamy jak Andrzej Duda, w kampanii wyborczej zapowiadał, że aneks zostanie ujawniony. Jarosław Kaczyński powołując się na opinię śp. Lecha Kaczyńskiego, również opowiadał się za opublikowaniem tego raportu, dlaczego dziś wysyła sygnały świadczące o tym, że nie zostanie on raczej opublikowany tego nie wiem. Wiem natomiast - bo mówił już o tym śp. Lech Kaczyński - że aneks wymaga wielu poprawek czy wniesienia uzupełnień. Natomiast nikt autorytatywnie nie mówi, że nie zostanie on na pewno ujawniony.

Aneks ten został spisany po to, aby kiedyś go opublikować. Trzeba też przypomnieć, że kampania prezydencka Andrzeja Dudy, ale i Prawa i Sprawiedliwości opierała się właśnie na tym raporcie. Andrzej Duda obiecywał, że min. opublikuje aneks, który będzie ważnym elementem w pokazaniu całego zakłamanego, przestępczego układu IIIRP.  

Skąd zatem ta zmiana zdania?

Jeżeli dzisiaj prezydent ogłasza – i potwierdza to prezes PiS – że aneks jednak nie powinien zostać opublikowany, to jest to sytuacja co najmniej dziwna. Ja osobiście, z tego powodu jestem w szoku.

Czyli?

Mimo, iż popieram działania rządu pani premier Beaty Szydło, i uważam je za coś bardzo dobrego, co przyszło po bandyckich czasach rządów Komorowskiego, Tuska i całej tej hołoty, to w kwestii raportu do aneksu WSI jak na razie zawodzą. Statek, który płynie pod przewodnictwem pani premier, płynie w dobrym kierunku – natrafia jednak na mielizny, które musi omijać. Prezes Jarosław Kaczyński, wie, że one są, wie, że trzeba je omijać, ale zdecydował nie mówić, o tym pasażerom.

A powinien im o tym powiedzieć?

Tak, moim zdaniem brakuje wyjaśnienia, kluczowym zdaniem byłoby tutaj „aneks nie zostanie opublikowany bo…”. Gdyby prezydent, bądź prezes zdecydowali się podać konkretne argumenty, to myślę, że opinia publiczna, ludzie, którzy popierają dobrą zmianę mogliby spróbować przyjąć to ze zrozumieniem, mogliby wtedy zacząć się nad sprawą zastanawiać. Natomiast, jeśli opinia publiczna słyszy „zapoznałem się z aneksem i uważam, że nie powinien być on publikowany” to jest to nie do przyjęcia, jest to nie fair. Uważam, że w tej kwestii należy się nam konkretne wytłumaczenie, głębsze uzasadnienie, tak, abyśmy mogli postarać się zrozumieć pobudki prezydenta i prezesa PiS.

A co wiemy z dotychczasowych sygnałów, które docierają do nas głównie z kuluarów?

Moi znajomi, którzy znajdą się blisko otoczenia prezesa PiS, tłumaczyli mi, że z jeden strony są w raporcie niedoróbki, które trzeba poprawić, a z drugiej strony przez tekst przemawia szacunek do śp. Lecha Kaczyńskiego, który nie zdecydował się opublikować aneksu. Być może prezydent Andrzej Duda myśli, - a tak tłumaczą mi koledzy, którzy są blisko PiSu - że opublikowanie aneksu byłoby policzkiem dla śp. Lecha Kaczyńskiego, który jednak mimo wszystko nie zdecydował się na odtajnienie dokumentu. Prawdopodobnie jednak śp. Lech Kaczyński nie zdążył opublikować aneksu ze względu na 10 kwietnia 2010 roku, dlatego ten argument zbytnio do mnie nie przemawia. Z wiedzy zakulisowej wiem też, że nikt nie mówi, że sprawa odtajnienia raportu jest zamknięta, zdaniem ludzi związanych z PiS jest wręcz odwrotnie. Natomiast zupełnie inny sygnał wysyła prezes Kaczyński, swoimi ostatnimi wypowiedziami daje do zrozumienia, że do publikacji aneksu nie dojdzie. Przez tego typu ruchy, opinia publiczna zaczyna spekulować, przez co podgrzewa się atmosfera co nikomu nie służy. Ja osobiście bardzo czekam – i myślę, że czeka na to rzesza Polaków - na jakiekolwiek wyjaśnienie, dlaczego podjęto właśnie taką decyzję w tej kwestii.

Kornel Morawiecki, zaapelował do ministra obrony narodowej, Antoniego Macierewicza, - http://www.fronda.pl/a/kornel-morawiecki-dla-frondy-nie-powinienem-tego-mowic-ale-dobrze-powiem-antoni-zadbaj-o-opublikowanie-raportu-wsi,101692.html - aby ten przekonał prezydenta do opublikowania tego dokumentu. Czy może właśnie jest tak, że klucz do rozwiązania tego problemu ma właśnie Antoni Macierewicz?

Pamiętam bardzo dobrze jedną z wypowiedzi pana Antoniego Macierewicza, który w jednym z wywiadów pytany o to, co zrobiłby jeśli okazałoby się, że raport do aneksu WSI przepadł za prezydentury Bronisława Komorowskiego, odpowiedział z uśmiechniętą miną: „spokojnie, odtworzymy”.

Co to zatem oznacza?

Innymi słowy Antoni Macierewicz powiedział tyle ile mógł powiedzieć. Oczywiste jest to, że nie może się on przyznać i gdyby przeczytał moją wypowiedź to z całą pewnością jej zaprzeczy, bądź ominie temat. Oczywiste jest, że szef MON nie może się przyznać, że istnieje jakakolwiek kopia aneksu. Taka kopia nie ma prawa w ogóle istnieć, na tego typu dokumentach zawsze jest informacja „egzemplarz pojedynczy”.

Trzeba by było być naprawdę naiwnym, aby wierzyć w to, że środowisko, które pracowało nad aneksem, nie stworzyło kopii.

I kto jest w jej posiadaniu?

Moim prywatnym zdaniem, w mojej opinii – bo w tych kategoriach należy odczytywać to, co mówię - Antoni Macierewicz jest w posiadaniu kopii tego dokumentu, gdyby go nie miał – nie byłby, tym Antonim Macierewiczem, którego znam.

Jeżeli szef MON, Antoni Macierewicz dzierży klucze do tego aneksu, to może właśnie w tym wydaniu, że jest w posiadaniu jego kopii – zaznaczam, że jest to moja opinia, nie pewność.

Jak zatem rysuje się całość problemu?

Sytuacja jest patowa. Jeżeli się nie mylę i Antoni Macierewicz jest w posiadaniu tego dokumentu, to i tak w pewnym sensie jest on bezużyteczny, bo opublikować go nie można.

Opublikowanie go w formie kopii, której formalnie nie ma, byłoby przestępstwem. Dokument ten, można opublikować tylko w oparciu o formę, która jest w kancelarii prezydenta. Nawet jeśli jest to tożsama forma, to można korzystać tylko z tego pojedynczego egzemplarza, gdyż każda inna formuła byłaby złamaniem prawa, na co oczywiście nikt nie może sobie pozwolić.

Jeżeli Antoni Macierewicz może dzierżyć klucze, to tylko takie, które ograniczą się do jego wiedzy co do treści aneksu. Szef MON, też jest zobligowany przepisami prawa do zachowania tej wiedzy dla siebie.

A co jeśli treść dokumentu wypłynęłaby w jakichś dziwnych okolicznościach?

Oczywiście jest taka możliwość, dlatego zdecydowanie nieupublicznianie tego aneksu, jego oficjalnej wersji, która znajduje się u pana prezydenta, nie jest najlepszym wyjściem. Uwzględniając te wszystkie czynniki, moim zdaniem, Antoni Macierewicz ma bardzo ograniczone pole manewru. Klucze do rozwiązania tej sprawy moim zdaniem dzierżą dwie osoby – prezydent Andrzej Duda i prezes Jarosław Kaczyński, który jest najważniejszym politykiem w kraju i mógłby użyć całego swego autorytetu, aby przekonać prezydenta do ujawnienia tego aneksu.

Dziękuję za rozmowę.