4 tys. spośród polskich oficerów rozstrzelanych przez Sowietów przetrzymywano wcześniej w Kazachstanie – twierdzi historyk i były członek komisji weryfikacyjnej WSI Piotr Woyciechowski.

Woyciechowsi opowiadał o sprawie w wywiadzie przeprowadzonym przez Jacka Sobalę dla portalu Vod.gazetapolska.pl

- Wydawca książki „Spisek założycielski. Historia jednego morderstwa”, poprosił mnie o napisanie recenzji, wprowadzenia i biogramu autora do tej książki – mówił Woyciechowski. - Ja się z tym oficerem byłej Służby Bezpieczeństwa, Agencji Wywiadu, a wcześniej Urzędu Ochrony Państwa spotkałem i w toku rozmowy on powiedział: A wie pan, że w połowie lat 90., kiedy byłem w zarządzie kontrwywiadu UOP, w ramach pewnej operacji natrafiliśmy na pewien ślad zbrodni katyńskiej na terenie Kazachstanu?” - relacjonuje Piotr Woyciechowski.

Oficer, o którym mowa to Piotr Wroński. Były funkcjonariusz peerelowskich służb od pewnego czasu mówi publicznie, że oficerowie z tzw. białoruskiej listy katyńskiej mogli zostać rozstrzelanie na terenie Kazachstanu. W trakcie rozmowy z Piotrem Woyciechowskim Piotr Wroński stwierdził, że w latach 90. znaleziono świadka, który spotkał się ze strażnikiem NKWD w Kazachstanie. Ten z kolei opowiedział mu historię przetrzymywania polskich obywateli, najprawdopodobniej żołnierzy, w liczbie 4 tys., którzy zostali później eksterminowani.

Wiosną 1940 r., wykonując uchwałę Biura Politycznego KC WKP(b) z 5 marca 1940 r. NKWD wymordowała blisko 22 tys. obywateli II Rzeczypospolitej. Było wśród nich 14,5 tys. jeńców wojennych – oficerów i policjantów – z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz 7,3 tys. więźniów aresztowanych w okupowanej przez ZSRS wschodniej części Polski. Oficerów z obozu kozielskiego rozstrzelano w Katyniu, tych ze Starobielska – w Charkowie, natomiast policjantów z Ostaszkowa – w Kalininie. Egzekucję więźniów przeprowadzono w więzieniach w Mińsku, Kijowie, Charkowie i Chersoniu.

Piotr Woyciechowski to potomek jednego z zamordowanych w Charkowie - podporucznika rezerwy Jerzego Woyciechowskiego.

KJ/Niezalezna.pl