Afera podsłuchowa to dzieło agentów CBA z Wrocławia związanych z Mariuszem Kamińskim - przekonuje dzisiejsza "Gazeta Wyborcza", powołując się na nieokreślone źródła własne.

"Wypuszczenie tych nagrań to zaplanowany ruch. Ich dysponenci chcą pokazać, że mają haki na opozycję. Sprawcy afery czują się bezkarni, służbami kierująich koledzy" - pisze "Wyborcza", cytując "byłego oficera służb specjalnych", który w latach 2014-2015 miałbadać aferę podsłuchową.

Zdaniem rozmówców "Wyborczej" nowe nagrania publikowane przez TVP Info potwierdzają, że Falenta był tylko ogniwem pośrednim. Łukasz N. miał miałby przedstawić Falencie wydarzenia tak, by zdawało mu się, że to on właśnie wszystkim kieruje. W istocie komplet nagrań otrzymał kto inny. Łukasz N. pisze "Wyborcza" powołując się na tajne akta śledztwa podsłuchowego, z CBŚ współpracował już od 2010 roku jako kelner w restauracji LemonGrass.

Łącznikiem między Mariuszem Kamińskim a funckjonariuszami z Wrocławia miałby być prawnik Martin Bożek, w przeszłości wiceminister w kancelarii premiera. Bożek obecnie jest radnym PiS w Kozienicach i jednym z głównych prawników państwowej firmy energetycznej ENEA. To on według "Wyborczej" miał zapoznać PiS z Markiem Falentą.

Jak było naprawdę, nie wiemy, bo relacja 'Wyborczej' nie dostarcza przecież dowodów. Jedno jest wszakże pewne: afera obnaża potężne patologie III RP. A zatem korzyść w postaci poznania prawdy o politycznych elitach przynosi nie tylko PiS, jak chciałaby 'Wyborcza', ale i całemu społeczeństwu.

A że przy tym niejedna korona spada z głowy...

mod/wyborcza.pl