"Gazeta Wyborcza", tekstem nieocenionej Katarzyny Wiśniewskiej, informuje o pikietach antyaborcyjnych, organizowanych przez Fundację Pro – Prawo do Życia w Radomiu.

W materiale pojawia się wypowiedź rzecznika Straży Miejskiej, który zapowiada, że jeśli ktoś poczuje się zgorszony, Straż będzie interweniować. Przypuszczam, że troska rzecznika o unikanie zgorszenia w miejscu publicznym, została zainspirowana przez dziennikarkę GW. Przyszło mi do głowy, co by się stało, gdyby podobne słowa padły w kontekście homoparad. Sądzę, że rzecznik, który by je wypowiedział, nie dotrwał by na posadzie do następnego dnia.

Katarzynę Wiśniewską pragnę uspokoić. Dziennikarze "Wyborczej" i ich towarzysze z partii lewicowych, wielokrotnie donosili na organizatorów pikiet i wystaw antyaborcyjnych. Mieliśmy do tej pory 9 procesów, o wywołanie zgorszenia w miejscu publicznym. Wszystkie wygraliśmy.

Nie brakowało (i nie brakuje) również prób wykorzystania Policji do kontrolowania debaty publicznej. W 2012 roku policjanci rozbili legalną pikietę przed Przystankiem Woodstock, bo uznali plakat ze zdjęciem z aborcji za nieprzyzwoity. Od kilku miesięcy toczy się przeciw nim, proces przed sądem w Słubicach. Stróżów prawa zachęcamy do przestrzegania prawa.

Mariusz Dzierżawski/Stopaborcji.pl