Krzysztof Wyszkowski – działacz opozycyjny w PRL i były doradca premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego oraz Jana Olszewskiego – dziś na swoim koncie na Facebooku napisał, że Beata Szydło nie powinna zgadzać się rozmowę z Ewą Kopacz, dopóki sztab PO nie przeprosi za oskarżenia kierowane wobec PiS ws. afery podsłuchowej. W rozmowie z nami rozwija tę myśl.

 

Jakby się Pan odniósł do ostatnich wydarzeń związanych z informacjami sztabu PO oraz "Newsweeka" o rzekomym udziale PiS w przygotowaniu afery podsłuchowej?

Już wcześniej w okresie tej kampanii było widać, że panią premier Kopacz i jej sztab ogarnia histeria. Ale to, co się stało teraz, te oszczerstwa związane z aferą podsłuchową skierowane w PiS to jest przekroczenie granic nie tylko uczciwej rozgrywki politycznej, ale też przyzwoitości i dobrego smaku, które obowiązują w cywilizowanym świecie. Sytuacja, w której sztab wyborczy urzędującego premiera oskarża oponentów, wymieniając konkretne nazwiska, o przygotowanie zamachu stanu, jest nie do zaakceptowania. Ci Państwo chcą teraz debaty? Ta prośba i wspomniane oskarżenia się wzajemnie wykluczają. Jak można traktować jako partnera w rozmowie kogoś, kto jawnie tak oczernia swoich rywali?

Czyli nie ma zgody na debatę z premier Kopacz?

Gdyby Beata Szydło w tej chwili przystała na takie spotkanie z premier Kopacz, de facto milcząco przyzwoliłaby na wysuwanie takich oskarżeń wobec PiS. Takie poniewieranie drugim człowiekiem jest nie do zaakceptowania, nawet jeżeli jest to polityczny przeciwnik. Dbajmy o godność, nie tylko naszą, ale też naszego państwa i naszych obywateli, którzy mieliby słuchać tej debaty. Debata polityczna powinna być prowadzona w sposób godny, z wzajemnym szacunkiem, czasem oczywiście może prowadzić do ostrych sporów, ale pewnych granic przekraczać nie wolno.

Musimy również dbać o godność naszego kraju; Jak wygląda Polska wg wizji PO? Jak kraj, w którym jedna partia doprowadza do jego rozkładu, a druga partia zajmuje się tylko nieuczciwymi sposobami odsunięcia jej od władzy? Przecież jeżeli zgodzimy się na taką retorykę, przyznamy że dzisiejsza Rzeczpospolita to państwo pokroju pogrążowych w chaosie republik z Ameryki Łacińskiej. Uważam, że dbając o interes Polski, powinna zainterweniować Państwowa Komisja Wyborcza. Co sobie o nas teraz mogą pomyśleć nasi sąsiedzi?

A co dokładnie powinna zrobić Państwowa Komisja Wyborcza?

Jako organ dbający o legalność wyborów PKW powinna zażądać wycofania tych słów o aferze podsłuchowej i zaapelować o umiarkowanie w prowadzeniu kampanii wyborczej, bo takie działania, jakie prezentuje sztab PO, szkodzą naszemu interesowi narodowemu. To naraża proces wyborczy na szwank, może bowiem wywołać w wyborcach nieuzasadnioną faktami panikę. No bo skoro jakaś partia przygotowała zamach stanu, dążąc do zdobycia władzy, to co dopiero zrobi po wyborach? Musimy powiedzieć stanowcze "Nie" takim kłamstwom i dać ludziom możliwość spokojnego, rozważnego wyboru 25 października.

A czy to powiedzenie "Nie" oznacza, że PiS powinien pozwać sztab Platformy w trybie wyborczym za te insynuacje związane z aferą podsłuchową?

To jest oczywiste. Sztab "Prawa i Sprawiedliwości" powinien zareagować natychmiast. Pomijając fakt, że mamy tu do czynienia z kłamstwami naprawdę wielkiego kalibru, powinniśmy też walczyć o interes naszego państwa. Natychmiastowy pozew w trybie wyborczym sprawiłby, że nie brnęlibysmy dalej w te ohydne insynuacje. One bowiem w szerszej perspektywie nie służą nikomu, a zwłaszcza naszym obywatelom.

Czyli dopóki kwestia nie zostanie rozwiązana, albo dopóki PO nie przeprosi, Beata Szydło powinna kategorycznie unikać debaty?

W obliczu tych wydarzeń Beata Szydło powinna nie tylko odmówić debaty Pani Kopacz, ale również unikać wystąpień u dziennikarzy pokroju pani Moniki Olejnik, których jedyną motywacją jest prowokowanie swoich gości. Zaś co do pani Kopacz, jestem przekonany, że ona nie tylko jest świadoma tego, co wyczynia jej sztab wyborczy, ale sama aktywnie uczestniczy w tych działaniach. Tym samym Kopacz automatycznie wyklucza się z jakichkolwiek poważnych rozmów. Dopóki pani premier nie przeprosi, nie będzie można jej rozpatrywać jako poważnego partnera w dyskusji.

A myśli Pan, że taka debata miałaby sens nawet w przypadku wystosowania przeprosin przez premier Kopacz i sztab PO? Czy takie spotkanie nie przeistoczyłoby się w kolejny ciąg oskarżeń?

Taka obawa oczywiście istnieje, jednak szacunek dla wyborców i dla instytucji wyborów, wymaga od kandydatów otwarcia się na udział w takich rozmowach, nawet jeżeli miałoby to nieść za sobą nieuczciwe zagrania wychodzące od drugiej strony. Ale na debatę można się zgodzić dopiero, kiedy sztab PO przeprosi i wycofa się z tych oskarżeń. Wtedy i tylko wtedy będziemy mogli powrócić do uczciwej kampanii i rywalizacji.

 

Rozmawiał MW