Jak podaje portal PCh24 w stanie Arizona już niebawem może dojść do uchwalenia przez tamtejszą Izbę Reprezentantów rezolucji, która oficjalnie uzna zjawisko pornografii za „seksualnie toksyczne środowisko, które niszczy wszystkie sfery naszego społeczeństwa. Co prawda, tego rodzaju uchwała nie będzie – sama w sobie – niosła skutków prawnych w rodzaju zakazania bądź ograniczenia patologii, o której w niej jest mowa, jednak nie wykluczone jest, iż otworzy ona drzwi do wprowadzania w tym względzie bardziej restrykcyjnych przepisów. Warto wspomnieć, iż wcześniej podobne rezolucje tyczące się pornografii uchwaliły też takie stany USA jak: Arkansas, Floryda, Idaho, Kansas, Kentucky, Luizjana, Południowa Dakota, Pensylwania, Tennessee czy Utah.

 

Tymczasem, w naszym kraju po zawetowanej w 2000 roku przez prezydenta Kwaśniewskiego próbie zakazu pornografii, nie podjęto żadnych poważniejszych prób jej delegalizacji, prawnego ograniczenia czy choćby symbolicznego napiętnowania, jak ma to miejsce ostatnio w niektórych stanach USA. Owszem, od czasu do czasu, niektórzy posłowie PiS próbowali coś działać w tym kierunku, jednak póki co ich wysiłki w tej mierze nie zyskiwały szerszego wsparcia nawet w łonie samego ich ugrupowania. Ba, temat zakazu bądź prawnego ograniczenia pornografii nie jest też raczej podnoszony przez środowiska polityczne znajdujące się na prawo od PiS. Wszak, nawet nie kryjący swych sympatii dla tradycjonalistycznie katolickiego Bractwa św. Piusa X polityk, jakim jest Grzegorz Braun nie opowiada się za takowym zakazem, a swe wypowiedzi w podobnych kwestiach ogranicza do pochwalania restrykcji prawnych mających na celu ochronę nieletnich przed owym zjawiskiem, karania stosowania przymusu w tej sferze oraz być może jakiejś formy symbolicznego napiętnowania takich rzeczy.

 

Można by więc zapytać, co skłania polityków szeroko rozumianej prawicy do unikania kwestii zakazu bądź prawnego ograniczenia pornografii? Czy chodzi o uznanie, iż w obecnej konfiguracji politycznej nie ma szans na uchwalenie prawnego zakazu owej obrzydliwości? Jest to dość dyskusyjne założenie zważywszy na fakt, iż większość posłów obecnej kadencji wywodzi się ze środowisk, które jeszcze kilkanaście lat temu widziały potrzebę całkowitej delegalizacji pornografii. Wszak w 2000 roku za takowym zakazem głosowali również niektórzy politycy dzisiejszej Platformy Obywatelskiej. Nie można też chyba powiedzieć, by w kwestiach obyczajowych poglądy aktualnego prezydenta naszego kraju były zbliżone do przekonań sprawującego ów urząd w 2000 roku prezydenta Kwaśniewskiego. Może więc sedno problemu tkwi w politycznej kalkulacji zakładającej, iż wprowadzenie całkowitego zakazu pornografii poskutkowałoby wzrostem społecznej sympatii dla lewicy i liberałów, co przełożyłoby się na zdobycie przez nich władzy w nadchodzących wyborach parlamentarnych, a następnie uchyleniem nie tylko delegalizacji pornografii, ale skrętem na lewo również w innych prawnych kwestiach (aborcja, homo-małżeństwa, in vitro, etc.)? Cóż, nie jestem przekonany do słuszności takich kalkulacji, ale nawet, gdyby przyznać im słuszność oraz roztropność to i tak nie zwalniałoby to jeszcze chrześcijańskich polityków z powinności dążenia do przynajmniej częściowo ograniczenia prawnej legalności pornografii. Tytułem analogii, można roztropnie wszak przewidywać, iż w ciągu roku nie zrzuci się 40 kilogramów nadwagi, ale czy to oznacza, że w takim razie należy w ogóle zrezygnować z prób odchudzania się?

 

Niestety jednak istnieje jeszcze jedno możliwe wytłumaczenie bierności polskiej prawicy względem postulatu zakazu pornografii. Niewykluczone, iż duża część naszych prawicowych środowisk po prostu doszła do wniosku, iż stan w którym taka obrzydliwość jest legalna (z relatywnie niewielkimi ograniczeniami, które wciąż istnieją) stanowi najlepszy docelowy model prawny. Powodów tego stanu rzeczy może być kilka: od przyjęcia liberalnych i libertariańskich przekonań w tym względzie, po pewnego rodzaju gnuśne przyzwyczajenie się do tego stanu rzeczy, kończąc na osobistym zainteresowaniu tym, by prawo na ów temat nie było zmieniane (czyli mówiąc wprost: ktoś może sam korzystać w owych ohydnych materiałów i w związku z tym czuć się niekomfortowo w obliczu postulatów tyczących się ich zakazu).

 

Na sam koniec tego tekstu, warto przypomnieć, iż katolicy nie mają swobody opinii jeśli chodzi o to, co powinni myśleć w kwestii prawnego zakazu rozprzestrzeniania materiałów pornograficznych. Jasnym i jednoznacznym nauczaniem Kościoła, iż produkcja oraz rozpowszechnianie takich obrzydliwości winno być przez władze cywilne zakazane. Katechizm Kościoła Katolickiego w punkcie numer 2354 stwierdza:

"Władze cywilne powinny zabronić wytwarzania i rozpowszechniania materiałów pornograficznych."

Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 494 deklaruje z kolei:

"Władze cywilne, ponieważ są zobowiązane szanować godność osoby ludzkiej, powinny stwarzać środowisko przyjazne dla czystości, zakazując także, stosownymi prawami, rozprzestrzeniania się wspomnianych wyżej ciężkich wykroczeń przeciw czystości, aby chronić przede wszystkim małoletnich i bardziej słabych"

Przytoczony wyżej punkt 494 jest zaś nawiązaniem do punktu numer 492, gdzie czytamy:

"Do grzechów pozostających w głębokiej sprzeczności z czystością, każdy według natury własnego przedmiotu, należą: cudzołóstwo, masturbacja, nierząd, pornografia, prostytucja, gwałt, czyny homoseksualne (...)".

Powyższe nauczanie nie jest bynajmniej jakimś "wyssanym z palca" wymysłem Magisterium Kościoła, ale stanowi postulat zgodny z duchem objawionego i ustanowionego przez Boga prawodawstwa. Prawo Mojżeszowe surowo karało wszak cudzołóstwo (Kpł 20, 10), homoseksualizm (Kpł 20, 16) oraz rozpustę (Pwt 21, 18-21). Jeśli te wszystkie grzechy były karane, to co dopiero mówić o pornografii, która jest propagowaniem takich grzechów, a ponadto nieraz jest tworzona poprzez ich dokonywanie? Tradycyjne zasady logiki oraz wykładni mówią, że jeśli nie pozwala się na coś mniejszego, to nie zezwala się też na coś większego. Rozprzestrzenianie pornografii jest zaś na pewnej płaszczyźnie czymś jeszcze gorszym od rozpusty, homoseksualizmu oraz cudzołóstwa, gdyż owe grzechy są przez nią promowane. Również Nowy Testament uczy, iż władze cywilne są powołane przez Boga w tym celu, by karać zło i złoczyńców (Rz 13, 3- 4; 1 P 2, 14). A co niby czynią producenci i handlarze pornografią - dobro czy zło?

Mirosław Salwowski