Jak informuje za PAP portal TVP Info, w dniu dzisiejszym w poznańskim sądzie zeznawał w sprawie zabójstwa poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary były redaktor naczelny tygodnika „Wprost” Marek Król. Sprawa toczy się przeciwko byłemu senatorowi Aleksandrowi Gawronikowi, który jest oskarżony podżeganie do zabójstwa Ziętary.

Marek Król potwierdził, że Gawronik nie tylko znał, ale współpracował z Mariuszem Ś., twórcą Elektrimu, czemu ci obaj zaprzeczali – czytamy na portalu TVP Info.

Jarosław Ziętara był dziennikarzem śledczym. Współpracował m.in. z „Gazetą Wyborczą”, „Kurierem Codziennym”, tygodnikiem „Wprost” i z „Gazetą Poznańską”.

Po raz ostatni był widziany w dniu 1 września 1992 r. po tym jak rano wyszedł z domu do pracy, do której nie dotarł. Pracował wtedy w „Gazecie Poznańskiej”. Za zmarłego został uznany w 1999 r., ale jego ciała dziś nie odnaleziono.

W poznańskim sądzie toczy się proces przeciwko byłemu senatorowi Aleksandrowi Gawronikowi (zgodził się na publikację pełnego nazwiska), który jest oskarżony o nakłanianie ochroniarzy spółki Elektromis do porwania, pozbawienia wolności, a następnie zabójstwa reportera „Gazety Poznańskiej” Jarosława Ziętary.


Gawronik twierdził w trakcie procesu, że w „tamtym czasie nie znał i nie utrzymywał kontaktów z twórcą Elektrimu, Mariuszem Ś., co potwierdzał ten ostatni”.

W dniu dzisiejszym Marek Król zeznał jednak, że Gawronik wtedy „nie tylko znał się z Mariuszem Ś., ale i z nim współpracował”, a Król był kilka razy tej znajomości świadkiem, „między innymi gdy wiosną 1994 roku Gawronik odwiedził warszawską redakcję „Wprost” przy ul. Ordynackiej”.

Król zeznał, że Gawronik odwiedził go w redakcji. Miał też być mediatorem działającym w imieniu Mariusza Ś. - Proponował mi spotkanie z Ś. Zdziwiło mnie, że to spotkanie miało odbyć się w lesie i miało dotyczyć uzgodnienia między nami kwestii tekstów, które pojawiły się w tygodniku „Wprost”, a które opisywały trudną sytuację banku Posnania, którego Mariusz Ś. był głównym dysponentem czy właścicielem – zeznał były naczelny „Wprost”.

W tekstach tygodnika pojawiały się wtedy informacje, że „kapitał założycielski tego banku był fikcyjnie udokumentowany”, a „całe to przedsięwzięcie bankowe było bardzo podejrzane, co potwierdził wkrótce, po jakichś dwóch miesiącach, nadzór NBP”. Niebawem też doszło do zamknięcia tego banku.

Kiedy po raz kolejny Aleksander Gawronik tytułujący Mariusz Ś. prezesem odwiedził Króla, ten był już pod ochroną jednostki BOR, która zleciła mu założenie kamizelki kuloodpornej. - Ja byłem poinstruowany, że mam panów normalnie przyjąć, nakazując, by przyszli bez broni – powiedział Król.

- Kilka razy zapewniał mnie, że dostanę tyle pieniędzy, że wystarczy i dla mnie, i moich dzieci do końca życia. Ja stworzyłem wtedy taką sytuację, że to przemyślę – stwierdził także.
Wcześniej zeznawał także poznański gangster Maciej B. ps. Baryła, który zeznał, że był przy rozmowie, w której Gawronik polecił „zlikwidowanie dziennikarza”. Zeznania tej jednak odwołał w kwietniu 2016 r., a w innym procesie w lutym 2019 roku Baryła zeznał, że podczas rozprawy w kwietniu 2016 r. konfabulował, ponieważ – jak stwierdził - był „zbulwersowany” tym, że nie otrzymał pomocy, jakiej oczekiwał od prokuratora.

Gawronik odnosząc się do zeznań Baryły wskazał na serię notatek służby więziennej, z których ma wynikać, że „Maciej B. jest nie tylko zupełnie niewiarygodny, ale i nie ma o sprawie żadnego pojęcia”. Zeznania natomiast formułował w taki sposób, aby uzyskać uniewinnienie.


mp/portal tvp info/pap