Tegoroczne dni Wszystkich Świętych oraz Dzień Zaduszny dla większości z nas nie wiążą się z wizytą na grobach bliskich. Skądinąd, gdy mówimy o świadomym przeżywaniu owych świąt, z modlitwą czy wspominaniem bliskich zmarłych, w domu, przy rodzinnym stole, trudno tu zresztą nie dostrzec skojarzenia ze świętem Dziadów, tak jak przeżywane jest ono często na chrześcijańskim Wschodzie. Choć, mówiąc o owym święcie, które przetłumaczyć można jako Święto Przodków, z jednej strony nie sposób pominąć jego odniesień do przeszłości pogańskiej, perspektywa chrześcijańska właśnie pozwala odkryć głęboki sens przeżywania naszej łączności z tymi którzy odeszli. Interesująco skądinąd mówił na ten temat sam Adam Mickiewicz, dostrzegając w ludowym święcie wyraz tej samej treści, która zawarta jest w dogmacie o świętych obcowaniu.

Warto wyjaśnić na wstępie, że jeśli mowa o święcie Dziadów czy też Święcie Przodków na terenach wschodnich, choćby na Białorusi, mamy do czynienia zarówno z Dziadami wiosennymi jak i Dziadami jesiennymi. Właściwie odwiedziny grobów na cmentarzach (połączone nieraz z ucztowaniem na nich, zwalczanym do dziś przez duchowieństwo prawosławne) są na Wschodzie związane przede wszystkim z wiosennym świętem obchodzonym ku czci zmarłych, Radunicą, nieraz określanym mianem Dziadów wiosennych.

Na przełom października i listopada, a mowa tutaj faktycznie o czasie trwającym od wieczora ostatniego października do 2 listopada przypadają Dziady jesienne. Najczęściej właśnie 2. listopada rodzina zbiera się przy stole i wspomina swoich zmarłych. Tak jak pójście na cmentarz jest głęboko symbolicznym wyrazem naszej "przekraczającej grób" miłości do zmarłych bliskich, do których my się udajemy, tak też swoją wymowę ma owo wspominanie zmarłych przez bliskich w domu rodzinnym. Teraz to oni niejako przychodzą do nas. Zewnętrznym symbolicznym wyrazem wspólnoty z nimi jest pozostawienie pewnej ilości jedzenia i napitku. Nie chodzi tu w żadnym wypadku o jakiekolwiek wywoływanie duchów, a tym bardziej nie ma to nic wspólnego z helołinową komercją czy jakimś okultyzmem. Warto zresztą wspomnieć że, nie tylko na Wschodzie, pozostało coś z takich właśnie pradawnych obrzędów związanych z kultem przodków. Taką daleką ich pamiątką jest, choć nie koniecznie dziś zdajemy sobie z tego sprawę, choćby puste miejsce i nakrycie przy stole wigilijnym.

Święto Dziadów kojarzy się Polakom przede wszystkim z obrzędem wykreowanym przez młodego Mickiewicza w "Dziadach" części II, w którym przekształcał on motywy znane z folkloru, z jakim spotykał się na Nowogródczyźnie, folkloru przecież białoruskiego. Ten sam Mickiewicz w latach późniejszych wyjaśniając znaczenie święta odkrywał w nim treść na wskroś chrześcijańską, mówiąc o nim wprost w kontekście dogmatu obcowania świętych, a więc jedności Kościoła na ziemi, w czyśćcu i w niebie.

Warto dodać, że święto Dziadów ma też swój istotny wymiar w kontekście najnowszej historii Białorusi. W latach 80tych święto pamięci o przodkach nabrało znaczenia, stając się kontekstem dla pamięci o ofiarach zbrodni komunistycznych. Właśnie ze świętem Dziadów związane były jednoczące społeczeństwo demonstracje antysowieckie i akcja stawiania krzyży na miejscu masowych rozstrzeliwań w Kuropatach pod Mińskiem. W latach 1991 – 1996 Dziady jesienne były na Białorusi dniem wolnym od pracy. Przestały nim być po zdobyciu władzy przez Łukaszenkę. Znamienne, że o przywrócenie Dziadów apeluje m. in. zwierzchnik Kościoła Katolickiego na Białorusi Abp Kondrusiewicz. W tym roku również, pomimo rozbijania akcji przez milicję, na uroczysko Kuropaty przybyły tłumy.


 

Tomasz Poller