Zdaniem lifesitenews.com, akcja jest wymierzona przede wszystkim w niedawno uchwalony zakaz aborcji w Teksasie. Aborcjoniści chcą pokazać, że zabijanie dzieci jest w całym kraju rozpowszechnione.

DCAF twierdzi, że Eryka miała wypadek samochodowy, gdy w kwietniu jechała do kliniki aborcyjnej. Z tego powodu koszt aborcji miał wzrosnąć z 6500 do 9500 dolarów. W zbiórce potrzebnych pieniędzy mieli pomóc darczyńcy, zgłaszając się przez media społecznościowe.

Organizacja DCAF jest w USA znana z udzielania wsparcia kobietom, których nie stać na aborcję. Zbierają pieniądze nawet na usunięcie dzieci w trzecim trzymestrze ciąży, jak to najprawdopodobniej miało miejsce i w tym przypadku.

„W kwietniu zobowiązaliśmy się, że wesprzemy Erykę. Nasza doświadczona grupa ochotniczych pracowników zapewniła, że otrzymała pieniądze, jakich potrzebowała. Była już gotowa, by poddać się procedurze – ale nie zawsze możemy przygotować się na nieprzewidywalne. W drodze na wizytę, samochód Eryki został uderzony przez innego kierowcę. Samochód został skasowany, i chociaż Eryka miała szczęście i była w stanie odejść [z miejsca wypadku], opuściła umówione spotkanie. Teraz ma kolejną wizytę. Ale z powodu opóźnienia (…) musi zapłacić 9500 dolarów” – pisała organizacja DCAF.

W USA aborcja we wczesnych miesiącach ciąży kosztuje od 300 do 950 dolarów. W przypadku Eryki chodzi więc najprawdopodobniej o zaawansowaną ciążę. Pomimo zmian prawa w Teksasie, w wielu stanach aborcja jest w USA ciągle legalna, i to w rozmaitych stadiach rozwoju płodu.

Odpowiedź na wezwanie aborcjonistów była natychmiastowa. Eryka otrzymała od „darczyńców” pieniądze w niecałe 12 godzin.

PCh/LSN