Publicysta Tomasz Lis niejednokrotnie udowodnił, że jest nie tylko redaktorem ("Newsweeka"), ale i hejterem naczelnym. Żeby jednak w tzw. "wstępniaku" zmieścić atak na obecną władzę sprowadzający się ostatecznie do tego, że Jarosław Kaczyński jest "starym kawalerem", nawiązania do katastrofy smoleńskiej, a wszystko okrasić rzekomymi słowami śp. gen. Błasika, trzeba osiągnąć wirtuozerię godną Lisa. 

"W tym roku zdecydujemy, czy chcemy zmienić godło Polski i zamiast orła umieścić ćmę. Być może w koronie"-rozpoczyna swój felieton redaktor naczelny tygodnika "Newsweek". Lis opłakuje negocjacje brexitowe między Londynem a Brukselą, wygraną komika w I turze wyborów prezydenckich na Ukrainie i wreszcie... powierzenie przez Polaków "absolutnie całej władzy staremu kawalerowi, który nie ma nic do stracenia, ma za to zamiłowanie do demolki, nie ma pojęcia o świecie, ma za to doskonale pojęcie o tym, jak ludzi szczuć na siebie, nie umie rządzić, ale lubi i rządzi". Wszystko to, zdaniem Tomasza Lisa, wskazuje na dobrze rozwinięte zdolności naszego kraju do autodestrukcji. 

"W Polsce część publiki tak bardzo pragnie dopiec drugiej części, że stawia na delikwenta, który gwarantuje odpowiedni poziom zniszczeń. Tym bardziej że wcześniej rozdaje gotówkę na bilety na te igrzyska"-przekonuje Tomasz Lis. Jakby tego było mało, dziennikarz porównuje rządy PiS do tragicznie zakończonego lotu polskiej delegacji do Katynia z 10 kwietnia 2010 r. Refleksja ta być może naszła Lisa w związku ze zbliżającą się rocznicą katastrofy smoleńskiej, a być może... ze zwykłej złośliwości i nienawiści do obecnego rządu. 

"W ten sposób lądowanie we mgle, które skończyło się katastrofą, zamiast być ostrzeżeniem, staje się zachętą do dalszych, podobnych prób. Śmiało, zmieścimy się"- pisze publicysta. Warto dodać, że wielokrotnie udowodniono, iż śp. gen. Andrzej Błasik nigdy nie wypowiedział słów "zmieścisz się, śmiało". 

"No więc lecimy w naszym narodowym samolocie z pilotem, który nie ma wprawdzie o lataniu zielonego pojęcia, ale lubi latać, a otaczająca go grupa klakierów, szczęśliwa, że dostała bilety w biznes classie, wykrzykuje pochwały o pilotażowej wirtuozerii amatora(...)  Słychać ostrzeżenia: pull up i terrain ahead. Wciąż można zmienić kurs i pilota. Może to ostatni moment"- przestrzega Tomasz Lis. Naczelny "Newsweeka" przekonuje, że twardy brexit to "bułka z masłem" w porównaniu z tym, co czeka Polskę, kiedy Prawo i Sprawiedliwość wygra kolejne wybory. 

O ile dziennikarska krytyka władz wolnego i demokratycznego kraju nie jest czymś dziwnym czy nie na miejscu, już nie mówiąc o tym, że czytelnik tygodnika Lisa raczej na PiS nie zagłosuje, o tyle tutaj trudno już mówić o krytyce, zwłaszcza gdy dodamy do tego obrzydliwe porównanie do Smoleńska. Jedno trzeba Lisowi przyznać: wspiął się na wyżyny hejtu. Porównanie na pewno spodoba się wszystkim, którzy przez kilka lat mieli "Tu polew" z "kaczki po smoleńsku" i "krwawej Mary" czy "miesiączek Kaczyńskiego", ale po tym, jak w Gdańsku nożownik zamordował prezydenta Pawła Adamowicza nagle zaczęli wzywać do uszanowania majestatu śmierci i zerwania z mową nienawiści...

yenn/Newsweek, Fronda.pl