W poniedziałek doszło do eksplozji, w wyniku których poważnie uszkodzone zostały gazociągi Nord Stream. Eksperci wskazują, że atak przeprowadziły najpewniej rosyjskie służby, a celem Kremla jest wzbudzenie paniki i pogłębienie kryzysu energetycznego w Europie, co ma zniechęcić Zachód do wspierania Ukrainy.

Specjaliści wyjaśniają, że Rosjanie mogli uzbroić swoją infrastrukturę już w czasie jej budowy, a teraz to wykorzystać. Tuż po eksplozjach mówił o tym m.in. fiński ekspert ds. polityki energetycznej i środowiskowej Rosji prof. Veli-Pekka Tynkkynen.

Do sprawy odniósł się w „Salonie Dziennikarskim” publicysta tygodnika „Do Rzeczy”.

- „Przede wszystkim jest bardzo poważne podejrzenie, że te ładunki zamontowano w ramach układania tej rury. Że to były takie bomby śpiochy, które czekały na odpowiedni moment. I w naturalny sposób wracamy do wraku Tupolewa. Czy po remoncie w Samarze nie zostały tam również wstawione takie rzeczy”

- zauważył dziennikarz.

O uszkodzeniu gazociągów goście programu rozmawiali m.in. w kontekście skandalicznego wpisu Radosława Sikorskiego, za które europosłowi Platformy Obywatelskiej podziękował już na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ przedstawiciel Rosji przy tej organizacji.

Piotr Semka zwrócił uwagę, że „opozycja bardzo często - mimo iż wie, że mówi o poważnych sprawach - gra na granicy groteski, głupiego żartu, małpiej złośliwości”. Publicysta przywołał wywiad z gen. Piotrem Pytlem, który oskarżył Prawo i Sprawiedliwość o związki z Kremlem.

- „Nie lekceważyłabym wywiadu z gen. Pytlem, bo to była pewna koincydencja zdarzeń. Najpierw był ten wywiad, później reportaż w TVN dotyczący prac podkomisji smoleńskiej, że to wszystko było kłamstwo. Później różnego rodzaju wystąpienia polityków Platformy, którzy nie do końca dystansują się od tego, co się stało, a wręcz przeciwnie”

- oceniła obecna w studiu Dorota Kania.