„Włamanie do pokoju posła i kradzież?” – napisał w mediach społecznościowych poseł Dariusz Matecki, który opuścił za kaucją areszt.

„Z pokoju zniknęły sprzęty elektroniczne, na których mam setki informacji od wyborców przekazujących mi informacje w sprawach związanych z wykonywaniem mandatu poselskiego” – podkreślił opozycyjny parlamentarzysta.

„Przez dwa miesiące, ani mnie ani mojemu adwokatowi nie doręczono postanowienia o przeszukaniu, listy rzeczy zatrzymanych. Pozbawiono mnie tabletu poselskiego z dostępnem do oficjalnego e-maila sejmowego. Wchodząc do pokoju zastałem wszystkie moje prywatne rzeczy poprzestawiane. W żaden sposób nie zostałem poinformowany o przeszukaniu i zabranych mi rzeczach - do czego zobowiązany był prokurator” – dodał Matecki.

Poseł PiS stwierdził również, że pod jego nieobecność „mogło dojść do podrzucenia czegokolwiek lub kreowania fikcyjnych dowodów”.

„Rezygnuję z tego pokoju, nie wiem co mogło zostać zainstalowane w tym pokoju. Kilka miesięcy temu w barze sejmowym znaleźliśmy włączony mikro-mikrofon. Tak dziś wygląda parlamentaryzm” – oznajmił Dariusz Matecki.