„To będzie punkt zwrotny dla układu sił w Europie” – pisze Morawiecki, komentując plany Niemiec, by zwiększyć wydatki obronne do poziomu 5 proc. PKB. Jak zaznacza, byłby to największy wysiłek zbrojeniowy tego kraju od czasów zimnej wojny. „Powrót niemieckiej siły militarnej przestaje być hipotezą – staje się kwestią czasu” – dodaje.
Zdaniem Morawieckiego Niemcy konsekwentnie budują nowe zaplecze militarno-przemysłowe, zdejmując ograniczenia budżetowe, uruchamiając specjalne fundusze i przygotowując gospodarkę na działania w trybie mobilizacji wojennej. Kluczową rolę odgrywa tu niemiecki przemysł zbrojeniowy, z firmą Rheinmetall na czele.
„Modernizacja sił zbrojnych staje się siłą napędową niemieckiej gospodarki” – zauważa były premier. Podkreśla, że dobra podwójnego zastosowania oraz eksport uzbrojenia nie tylko wzmacniają potencjał militarny Berlina, ale i budują jego wpływy gospodarcze w UE. „Berlin coraz śmielej wpływa na unijną politykę obronną poprzez dyplomację i lobbing w instytucjach europejskich” – dodaje.
W jego opinii Niemcy mogą już wkrótce forsować projekt „NATO-bis” – alternatywnego systemu bezpieczeństwa europejskiego, który pod pozorem integracji osłabiłby znaczenie USA i wzmacniał pozycję Berlina oraz Paryża. „W rzeczywistości realizacja takiego projektu marginalizowałaby rolę mniejszych państw członkowskich” – ostrzega Morawiecki.
Były premier zwraca też uwagę na zmianę podejścia niemieckich elit: „W niemieckiej klasie politycznej dostrzegam coraz większą determinację. Jeśli ją utrzymają, mogą prześcignąć Francję i Wielką Brytanię pod względem realnych zdolności bojowych w ciągu dekady” – pisze.
W końcowej części artykułu Morawiecki wskazuje na niepokojące zjawiska towarzyszące tej transformacji: flirt niemieckich środowisk z radykalizmem oraz wpływy rosyjskie w elitach gospodarczych. „Gdyby w Berlinie doszło do przejęcia władzy przez siły prorosyjskie lub obojętne wobec Kremla, cała Europa znalazłaby się w poważnym niebezpieczeństwie” – podkreśla.
Na zakończenie stawia fundamentalną kwestię: „To nie jest tylko kwestia techniczna. To pytanie o przyszłość Polski i Europy. W historii zbyt wiele razy widzieliśmy, jak potężne niemieckie machiny wojenne obracały się przeciwko sąsiadom i demokracji. Dziś nie możemy sobie pozwolić na powtórkę tych błędów” – konkluduje.