Trzej imigranci zostali zatrzymani w sierpniu 2021 roku przez Straż Graniczną po tym, jak nielegalnie wtargnęli na terytorium Polski. Działo się to w momencie kryzysu, wywołanego na granicy przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Afgańczycy zostali po przeprowadzeniu czynności odesłani na stronę białoruską, ale dzięki wsparciu aktywistów, zamiast na Białoruś, trafili do ośrodka dla cudzoziemców. Dziś przebywają w Niemczech i Wielkiej Brytanii, a od państwa polskiego żądają po 80 tys. zł zadośćuczynienia za niezasadne zatrzymanie.

Proces toczy się w Sądzie Okręgowym w Białymstoku od 2023 roku. W czwartek odbyło się posiedzenie, w czasie którego pełnomocnik imigrantów przekonywał, że na sprawę należy patrzeć przede wszystkim „z punktu widzenia wartości konstytucyjnych i gwarancji ochrony podstawowych praw i wolności człowieka gwarantowanych przez konstytucję, gwarantowanych nie tylko obywatelom polskim, ale także i cudzoziemcom”. Pełnomocnik Straży Granicznej z kolei zażądał oddalenia wniosku o zadośćuczynienia.

Najbardziej zaskakujące okazało się stanowisko prokuratury. Ta nie uznała żądań imigrantów za niezasadne, a jedynie podniosła, że żądana przez nich kwota jest „nieadekwatna do krzywdy i wygórowana”.

Wyrok w tej sprawie ma zapaść w połowie miesiąca.