Niemiecka prasa szeroko komentuje nagłe zwroty akcji w relacjach USA z Ukrainą i Rosją.
W ocenie publicysty Frankfurter Allgemeine Zeitung, „Niemcy żeglują w trudnych warunkach nie tylko gospodarczych, ale także na najgorszej od czasów remilitaryzacji sytuacji w zakresie polityki bezpieczeństwa”. Nowy niemiecki rząd będzie musiał zareagować na dynamicznie zmieniającą się sytuację „z prędkością światła”.
„Jak najmniej decyzji i środków koniecznych to tego, aby odpowiednio chronić Niemcy, będzie powodem do radości. Ale ostatecznie minął czas, kiedy Europa mogła liczyć, że starszy brat i światowy policjant zainterweniuje, gdy zło stanie u drzwi. Tak, „w mieście pojawił się nowy szeryf”. Ale to już nie jest człowiek prawa. Deale robi też z przestęcami. Nie zna więzi rodzinnych” – czytamy dalej.
Bardzo mocnej krytyki Trumpa dokonał publicysta gazety Rhein-Zeitung z Koblencji.
„Prezydent USA wyrzucił właśnie za burtę 80 lat amerykańskiej polityki zagranicznej. Konsensus transatlantycki wyrzucił na śmieci. Tym samym przeprowadził najbardziej dramatyczny zwrot w polityce zagranicznej w najnowszej historii Ameryki. Zamiast przeciwstawić się rosyjskiej agresji, w ten sposób ją legitymizuje. Zamiast wspierać Ukrainę, państwo-ofiarę, porzuca ją. Kreml może być szczęśliwy: Putin jakby mimochodem owinął sobie swojego druha Trumpa wokół palca” – czytamy.
Z kolei na łamach poświęconej ekonomii i gospodarce gazety Handelsblatt przeczytać można, że „Trump robi tak, jak mówi”, co powinno być „jasne dla wszystkich”.
„Od kwietnia prezydent USA chce wprowadzić 25-procentowe cła na import samochodów. Będzie to dotyczyć setek tysięcy samochodów, które co roku importowane są do USA głównie z Europy. W zasadzie będzie to specjalny podatek dla BMW, Mercedesa i Grupy VW, ponieważ dziewięć na dziesięć importowanych samochodów pochodzi od tych producentów” – czytamy.
Taka decyzja Trumpa miałaby, w ocenie publicysty Handelsblatt, dramatyczne konsekwencje dla wyczerpanego kryzysem niemieckiego przemysłu.