Premier Donald Tusk dotychczas nie zdecydował się zdymisjonować minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz w związku z aferą wokół Krajowego Planu Odbudowy. Być może powstrzymuje go obawa, że reakcją Szymona Hołowni mogłoby być opuszczenie koalicji, co z kolei mogłoby skutkować upadkiem rządu. Sam Hołownia, mimo ogromnego kryzysu w swoim ugrupowaniu, udał się na kolejny urlop.

- „Nie wiem, czy po tym lecie będzie co zbierać”

- mówi Wirtualnej Polsce jeden z polityków Polski 2050 o swoim ugrupowaniu.

Jeden z działaczy KO podkreślił w rozmowie z portalem, że Donald Tusk „nigdy nie wybaczy” marszałkowi słów na temat zamachu stanu. Zarówno premier jak i marszałek wiedzą jednak, że bez Hołowni i jego posłów rządząca koalicja się rozpadnie.

- „Tusk szybszych wyborów za wszelką cenę chce uniknąć, ale czy Szymon również? Nie jestem pewien. Nie wiem zresztą, czy ma jakiś plan na jesień. Albo na kolejne lata. Chyba jedynym jego planem było marszałkowanie. Ale za chwilę to się skończy”

- mówi informator z Polski 2050.

Tymczasem nastroje w koalicji zaostrzyła jeszcze afera wokół KPO. Donald Tusk odpowiedzialnością za nieprawidłowości obarcza szefową resortu funduszy Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz. To budzi protest polityków Polski 2050, którzy podkreślają, że za nieprawidłowości odpowiedzialny jest cały rząd. Wskazują m.in. na bierność nadzorowanych przez polityków PO służb.

- „Wcześniej działania jej resortu tłumaczył wiceminister funduszy i rozwoju regionalnego Jan Szyszko. W kuluarach słychać, że - mimo iż jest dobrze oceniany przez dziennikarzy i ekspertów - może stracić stanowisko. Ale wtedy z rządu mogłaby odejść również Pełczyńska-Nałęcz. A to byłaby prosta droga do rozpadu obecnego układu rządowego”

- pisze na łamach WP red. Michał Wróblewski.