Złożył to oświadczenie, komentując decyzję Polski o zmianie nazwy miasta Kaliningrad, które zostało okupowane przez Rosję w wyniku II wojny światowej, na prawidłową historyczną nazwę tego miasta – Królewiec.

„Polska była naszym wrogiem, szkodziła naszemu państwu, prowadziła z nami wojny, wspierała tych, którzy z nami prowadzą wojny i tak dalej”

– oświadczył Dmitrij Pieskow, rzecznik poszukiwanego listem gończym Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze lidera terrorystycznego państwa-agresora Władimira Putina.

Pieskow przypomniał też o drapieżczych zaborach polskich ziem dokonanych przez Rosję kiedy kiedy przez wiele dziesięcioleci, po rozbiorach I Rzeczypospolitej, Polska była zajęta i wcielona siłą do Imperium Rosyjskiego, a w wieku XX po zawarciu paktu Hitler-Stalin (Ribbentrop-Mołotow), a następnie po konferencji jałtańskiej po zakończeniu II wojny światowej z 1939 do 1980 r. znajdowała pod okupacją i despotyczną kontrolą Kremla.

„Nie zapominajmy, że przez dość długi czas w historii Polska była częścią naszego państwa. Dlatego mamy ze sobą wiele wspólnego. Prawie przez resztę czasu Polska była naszym wrogiem, szkodziła naszemu państwu, prowadziła z nami wojny, wspierała tych, którzy z nami prowadzą wojny i tak dalej”

– stwierdził Pieskow.

Okresy grabieżczych zaborów w dziejach stosunków polsko-rosyjskich wspólnik kremlowskiego zbrodniarza uważa za „pozytywne doświadczenie” w dziejach obu narodów. Podkreślił, że historia stosunków rosyjsko-polskich jest bogata, ale „teraz, niestety, te stosunki są na poziomie zerowym, jeśli nie ujemnym” – podsumował rzecznik rosyjskiego zbrodniarza wojennego Pieskow.

BRUTALNY PODBÓJ SĄSIEDNICH KRAJÓW TO „SENS ISTNIENIA” PAŃSTWA ROSYJSKIEGO

Putin nawet nie ukrywa swoich prawdziwych motywów i celów. Rosyjski zbrodniarz wojenny uzasadnia krwawe podboje ziem przeznaczeniem Rosji. Porównuje siebie do cara Piotra I Wielkiego i przyznaje, że brutalny podbój sąsiednich krajów to „sens istnienia” państwa rosyjskiego.

7 grudnia 2022 roku w trakcie spotkania z członkami Rady ds. Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego i Praw Człowieka, organu doradczego prezydenta Federacji Rosyjskiej, przywódca państwa agresora próbował zmyć z siebie hańbę porażek armii rosyjskiej na Ukrainie, przechwalając się „sukcesami” tzw. specjalnej operacji wojskowej. Porównywał się do cara Piotra Wielkiego, zauważając, że Rosja kontroluje obecnie całe Morze Azowskie, o dostęp do którego walczył też Piotr I Wielki.

„Pojawiły się nowe terytoria. To jest poważna sprawa. Morze Azowskie stało się wewnętrznym morzem Federacji Rosyjskiej, to poważna sprawa” – chełpił się Putin opętany megalomanią i maniakalnym dążeniem do odrodzenia Imperium Rosyjskiego oraz stalinowskiej strefy wpływów w Europie.

Pół roku wcześniej, 10 czerwca, po zwiedzeniu wystawy „Piotr I. Narodziny imperium” poświęconej 350. rocznicy urodzin cara Rosji, przywódca państwa agresora przyznał, że krwawa i brutalna polityka „zbierania ziem” przez władców Moskwy inspiruje go do agresji w stosunku do sąsiednich krajów.

Sądząc po emocjonalnej wypowiedzi Putina, uważa on politykę rozpalania agresywnych wojen i masakr niewinnych ludzi za normalną praktykę. W jego zachowaniu i wypowiedziach nie widać najmniejszego śladu żalu czy skruchy za ciężkie zbrodnie przeciwko ludzkości, które ostatnio zostały popełnione na jego rozkaz. Co więcej, degradacja rosyjskiego dyktatora osiągnęła już taki stopień, że jest on wręcz dumny z odrażających czynów podejmowanych przeciwko sąsiednim krajom i narodom.

„Wydawać by się mogło, że [Piotr I Wielki] walczył ze Szwecją, coś jej zabierał… Niczego nie zabierał! Przywracał! […] To samo dotyczy kierunku zachodniego. Dotyczy to Narwy, jego pierwszych kampanii. […] Przywracał je, wzmacniał. On to zrobił. Nam też przypadł los, by przywracać i wzmacniać. Jeśli przyjmiemy za fakt, że te podstawowe wartości stanowią podstawę naszego istnienia, to z pewnością udało nam się sprostać stojącym przed nami wyzwaniom” – powiedział słabo wykształcony, zestarzały i otępiały dyktator, który też chce przejść do historii jako „zbieracz ziem ruskich”.

Innymi słowy, kremlowski zbrodniarz otwarcie przyznał, że okrutne, agresywne wojny i ludobójstwo sąsiednich narodów to „podstawowa wartość” i „sens istnienia” rosyjskiego imperium zła – antycywilizacji, która przelewa krew niewinnych ludzi oraz sieje śmierć, ból i cierpienie na naszej planecie.

Co więcej, ostatnio coraz częściej pojawiają się doniesienia, jakoby Putin planował atak na Polskę i państwa bałtyckie.

Jak wynika z tajnych dokumentów rosyjskiego FSB ujawnionych przez brytyjski dziennik „The Sun”, rozpoczynając wojnę na Ukrainie, Putin był przekonany, że zakończy się ona błyskawicznym zwycięstwem jego wojsk i rozpadem NATO. I gdyby nie zaciekła walka Ukraińców o wolność i niepodległość, już dawno napisałby artykuł pod tytułem „Kurica nie ptica, Polsza nie zagranica. O słowiańskiej jedności Rosjan i mieszkańców rosyjskiego Kraju Nadwiślańskiego” ze wszystkimi wynikającymi z tego faktu konsekwencjami.

Na szczęście Ukraina uniemożliwia realizację tych szalonych planów. Bez podbicia Ukrainy kremlowski dyktator nie zdoła zdestabilizować Europy Środkowo-Wschodniej i odbudować rosyjskiego imperium.

Włodzimierz Iszczuk
Redaktor naczelny portalu Jagiellonia.org i czasopisma „Głos Polonii”

Jagiellonia.org