Zandberg podkreślił, że jego ugrupowanie odrzuciło ofertę, która miała na celu uciszenie krytyków obecnej polityki rządu. – Mieliśmy bardzo prostą propozycję: dostaniecie stołki, ale macie siedzieć cicho – stwierdził. – Nie zgadzam się na taki układ. Naszym zadaniem jest reprezentowanie ludzi, którzy nam zaufali rok temu, głosując na nasz program.
Kandydat Razem ostro ocenił dotychczasowe działania rządu Tuska. Jego zdaniem, zamiast realizować obietnice wyborcze, rząd skupił się na wspieraniu banków, deweloperów i wielkiego biznesu, ignorując potrzeby zwykłych obywateli. – Rząd Tuska zostawił za burtą miliony mieszkańców takich miejscowości jak Płońsk. Polska zasługuje na więcej niż ciągły wybór między Tuskiem a Kaczyńskim – podkreślił.
Zandberg tłumaczył, że jego kandydatura ma na celu zachęcenie do głosowania osób rozczarowanych polityką rządu, ale niechętnych do popierania prawicy. – Kandyduję, żeby wyciągnąć z domu ludzi, którzy inaczej machną ręką i zostaną w domu. Po roku rządów Tuska i tych wszystkich rozczarowaniach chcę dać im alternatywę.
Zandberg odniósł się również do zarzutów, że jego przekaz przypomina retorykę Szymona Hołowni, innego kandydata na prezydenta. – Hołownia dołączył do orszaku Tuska, my natomiast wciąż stawiamy na konkretne rozwiązania, takie jak wzrost wydatków na ochronę zdrowia do 8% PKB.