Donald Tusk podkreślał, że „protestujący rolnicy nie są przeciwko Ukrainie”. Zwrócił uwagę, że są to ci sami ludzie, „którzy dwa lata temu udostępniali swoje mieszkania uciekającym przed wojną”.

- „Wiecie, ile my lat czekaliśmy, żeby polscy rolnicy mieli równe prawa z partnerami UE? To było 10 lat. Tyle zajęło dostosowanie Polski do standardów europejskich. Państwa UE wiedziały, że jakby Polska od razu dostała wszystkie prawa, to polskie rolnictwo byłoby tak konkurencyjne, że nikt nie miałby z nami szans”

- mówił.

Wskazał, że obecnie rolnicy domagają się możliwości konkurowania na równych prawach.

- „Nie możemy pomagając Ukrainie poświęcić takich życiowych, fundamentalnych interesów dużych grup w Europie, a szczególnie tu w Polsce”

- powiedział.

Zapewnił, że jest w stałym kontakcie z ukraińskimi partnerami i oświadczył, iż nie wyklucza podjęcia działań związanych z „efektywną kontrolą, jeśli chodzi o produkty, które trafiają do UE, w tym do Polski”. Jednocześnie zastrzegł, że Polska „poradzi sobie z prowokatorami na granicy”.

Wyrażając podziw dla pracy rolników, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapewniała, że brukselscy urzędnicy wsłuchują się w ich argumenty.