Maning oświadczył, że zamierza poddać się w więzieniu (nie jest jasne, czy męskim czy żeńskim czy też może stworzą dla niego więzienie trzeciej płci) terapii hormonalnej, a gdy stanie się to możliwe także operacjom chirurgicznym. A w amerykańskich mediach trwa dyskusja, jak go teraz opisywać. Lewicowcy przekonują, że ma on prawo do własnej identyfikacji, i choć utrudni to komunikację ze społeczeństwo, to media powinny nazywać go Chelsae.

A mnie trudno nie zadać pytania, czy gdyby nagle Bradley Manning oznajmił, że jest kotem i wabi się Mruczek, to od tego momentu media zaczęłyby nazywać go Mruczkiem, a władze umieściłyby go w schronisku dla zwierząt?

TPT